Muszę coś napisać ;D
Na wstępie chcę podziękować
Dosiapp za tak wierne
komentowanie każdego nastepnego
rozdziału. I mam do was ogromną prośbe !
Jeżeli już tu jesteście i czytacie
mojego bloga to bardzo proszę o komentarze.
Bo nie wiem czy jest was więcej,
i czy mam dalej pisać.. :) No i to by było na tyle ;)
************************************
Wzielam swojego laptopa na kolana i rozwalilam sie na kanapie. Włączyłam jeszcze MTV chcać zagłuszyć myśli o Davidzie. Tak jak powiedział mój przyjaciel od razu włączyłam swoją pocztę i kliknęłam na wysłany przez Niego link. Link do YouTube no pieknie ciekawe co tym razem moj przyjaciel znalazl. Na poczatku uslyszalam gwar i szum jednak zaraz po tym oczom ukazala mi sie postac Carmen. "o Fuck' pomyslalam i patrzylam z niecierpliwoscia co bedzie dalej. 'To przeciez nasz wczorajszy pub !' w koncu domyslilam sie o co chodzi i czemu Johnatan pytał co robiłam wczoraj wieczorem. Za chwilę ujrzałam siebie jak stoje na środku pubu i czekam na wylosowanie swojej piosenki. " Ciekawe kto mial taki tupet, zeby to wszystko nagrywac' wkurzylam sie i uslyszalam jak mowie:
'Niestety jej nie zaśpiewam'.
Żyby tylko chlopaki nie znalezli tego filmiku.. I za chwile uslyszalam swoj glos. Hmm.. Powiem szczerze ze wychodzilo mi dosc niezle. Ba ! Nawet mi sie podobalo ! Szczesliwa ze nie skompromitowalam sie przed calym swiatem napisalam smsa do swojej przyjaciolki, zeby koniecznie do mnie przyszla. Ta od razu odpisala, ze jak tylko skonczy pracę to do mnie wpadnie.
Po sprawdzeniu poczty i twittera siedzialam na kanapie i gapilam sie w telewizor. Ashmir lezal kolo mnie ze smutnymi oczami i patrzyl gdzies w dal.
- Widzisz piesku, czasem niestety tak jest ze cos nie idzie po naszej mysli. - powiedzialam do swojego psa na co ten pomerdal ogonem. tak jakby rozumial co do niego powiedzialam. Niesamowite.. Zaptrzylam sie tam gdzie moj pies..
Przypomniala mi sie moja mama. Byla taka piekna ! Zawdzieczam jej najpiekniejsze chwile w swoim zyciu ! Niestety los nie byl dla nie laskawy tak samo jak i dla nas. Kiedy mama zginela wypadku moj tata totalnie sie zalamal. Stracil kogos kto byl dla niego czescia jego swiata, bez kogo nie wyobrazal sobie dalszego zycia . Ale bylam jeszcze ja.. Mala dziewczynka, ktora do konca nie wiedziala co tak naprawde sie dzieje. Dlaczego mama nagle zniknela, dlaczego tata sie nie usmiecha i dlaczego jest smutny.. Ja rowniez cierpialam. Nie mialam juz do kogo mowic mamo, nie moglam poczuc jej delikatnych cieplych dloni, nie moglam posluchac jej glosu, ktory zawsze mnie uspokajal..
Z moich rozmyslan wyrwalo mnie szczekanie Ashmira.
- Ashmir uspokoj sie - powiedzialam do psa i poszlam wyjrzec przez okna co sie dzieje.
- I po co sczekasz jak nikogo nie ma ? - moj pies mnie czasami rozwalał..
Zrobilam sie glodna wiec postanowilam usmazyc nalesniki. Wizja tego ze mam sie delektowac nimi z Nutellą nie mogla przejsc obojetnie. Wyjelam z szafki miseczke wbilam 2 jajka nalalam troche mleka, wsypalam mąke i dodalam troche cukru wanilinowego. Wszystko zmiksowalam i Voila ! Gotowe !
Ashmir znowu zaczal szczekac wiec poszlam znowu zobaczyc czy ktos jest czy to dalsze urojenia mojego psa. Otworzylam drzwi i ujrzalam.. Harrego !
- Ha.. Ha.. Haryy ? Co tu Tu robisz ? - zaczelam sie jakac. Kogo jak kogo ale ich w ogole sie nie spodziewalam. Przeciez mieli wrocic dopiero za 3 dni.
- Koncert w Birmingham zostal odwolany i od razu po Manchesterze wrocilismy do Londynu - chlopak odwrocil sie a za nim ujrzalam jak reszta chlopakow wchodzi na posesję. Przez chwile panowala cisza. Chlopaki zaczeli sie glupkowato usmiechac a ja stalam w drzwiach i patrzylam na kazdego z nich pokolei. Co teraz ? Jak mam sie zachowac ? Puscic im to płazem czy urzadzic im awanture ? Mysl Tiara mysl !
- Przyszlismy Cie przeprosic - powiedzial Zayn ze skruchą. Ja nadal milczałam.
- Głupio wyszło - dodał Louis.
- Moglismy Ci od razu powiedziec.. - Harry popatrzyl na mnie oczami pelnymi smutku i wtedy zobaczylam ze naprawde jest im glupio i przykro ze tak sie zachowali.
- Mamy dla Ciebie kwiaty - wyszczerzyl sie Louis i wyjal zza plecow sliczny bukiet rozowych roz.
Mimowolnie sie rozesmialam.
- Dziękuje jest sliczny. I nie patrzcie juz na mnie z taka miną ! - rozkazalam na co Louis podbiegl do mnie i mnie podniosl wbiegajac ze man do domu.
- Louuuu wariacie ! Puszczaj mnie ! - zasmialam sie na co o dziwo poslusznie odstawil mnie na podlogę.
- Wcale nie powiedzialam, że wam wybaczam - spojrzalam na niego z grozna mina na co wszyscy zrobili zdziwione miny.
- No co to naprawdę nie było miłe.. Dowiedziec sie o was prawdy w taki sposób.. - powiedzialam i spuscilam glowę. Reakcji chlopakow nie zapomne do konca zycia. Poprostu podeszli do mnie i mnie przytulili. Bylam im za to bardzo wdzieczna. Nie moglam opanowac swoich zszarganych emocji i momentalnie zachialo mi sie plakac wiec szybko skierowalam sie w strone toalety, tak zeby nikt nie zauwazyl moich lez..
Wzielam pare glebokich oddechow, popatrzylam na siebie w lustrze i szeroko sie usmiechnelam. Wiedzialam ze zyskalam cudownych przyjaciol.. Ja naprawde mam chyba cos z glowa ! Raz placze, zaraz potem sie smieje.. Z glowa w gorze wyszlam z toalety, chlopaki rozsiedli sie juz na kanapie.
Poczulam zapach spalenizny..
- O Fuck !! - krzyknelam i pobieglam do kuchni. Zupelnie zapomnialam o moich nalesnikach.
- Ej malenka cos smierdzi ! - krzyknal Zayn. Kolo mnie pojawil sie Nialler.
- Oo jedzenie - powiedzial Niall zabawnie poruszajac brwiami.
- Chyba spalone jedzenie - zasmialam sie i wzielam sie za skrobanie spalonego nalesnika.
Usmazylam kazdemu po jednym nalesniku bo niestety nie mialam wiecej ciasta.
- Tylko podsycilas moj glod - westchnal smutno Nialler.
- W takim razie w ramach wdziecznosci zapraszamy Cie na obiad. Porzadny obiad - powiedzial Liam.
Bardzo chetnie sie zgodzilam i poszlam sie przebrac. Po kilku minutach wszyscy bylismy gotowi do wyjscia.
******************************************************
Kilak słow o Niallu ;*
Uwielbiam jego przezabawny śmiech ;D
Jego poczucie humoru - smianie się ze wszystkiego
i każdego głupoty Louisa ;D
A jego akcent jest przeprzeprzecudowny !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz