Po całym dniu szykowania się na imprezę w końcu byłam gotowa.
Poprawiłam jeszcze w lusterku ostatni raz swój makijaż i wyszłam przed dom gdzie czekała już zamówiona taxówka.
- Do rockwell restaurant poproszę - uśmiechnęłam się do taxówkarza i pojechaliśmy w wybranym przeze mnie kierunku.
Taxówkarz siedział cicho, nie odzywał się nic a mi było to nawet na rękę. Zastanawiałam się co będe robić przez wakacje, z tego co mi wiadomo tata nie zabukował biletów na żadną wycieczkę więc moje wakacje były pod wielkim znakiem zapytania. Po 15 minutach byłam już pod Rockwell.
Zapłaciłam po czym wyszłam z taxówki i ujrzałam multum ludzi ! Była tu połowa mojej szkoły, część ludzi poznawałam z widzenia, niektórych znałam osobiście. Stałam przed wejściem i wzrokiem szukałam Carmen ale nigdzie jej nie widziałam. Stanełam w kolejce, każdy musiał podać swoje imię i nazwisko po czym dwóch ochroniarzy patrzyło na listę czy aby na pewno osoba jest zaproszona. Weszłam na szczęście bez zadnych problemów. Muzyka była głośna, w środku był tłok i z trudem przedostałam się do baru.
Pod barem siedzieli moi znajomi z klasy więc nie byłam sama. Zamówiłam sobie drinka i wszyscy pogrążyliśmy się w rozmowie na temat imprezy. Wszyscy byli zachwyceni, nie powiem mi tez sie bardzo podobało. Po 15 minutach zniecierpliwiona poszłam szukać swojej przyjaciółki. W końcu ją dostrzegłam, siedziała razem z Joem i jego kumplami również przystojnymi jak On. Podeszłam więc i się przywitałam.
- Już myślałam, że nie przyjdziesz - uśmiechnęła się Carmen.
- Co tak stoisz, siadaj ! - krzyknął Joe i zrobił mi miejsce obok siebie.
- Oficjalne rozpoczęcie już było ? - zapytałam Joego.
- Jedna która o tym pomyślała ! - zaśmial się Joe - wychodzę za 5 minut, wtedy mam nadzieję że wszyscy już będą - powiedział Joe - więc na rozluźnienie Moi drodzy - wstał Joe - do dna ! - i wszyscy podniesli swoje drinki do góry po czym kazdy 'do dna' wypil. Siedzilismy i gadalismy impreza powoli się rozkręcała więc Joe poszedł przemówić do tłumu ;) Był wyluzowany i zabawny do tego mega przystojny co bardzo podobało się Carmen no i oczywiscie nie tylko jej. Widziałam jak połowa dziewczyn ślini się na sam jego widok.
Po przemowie Joego poleciała głośna muzyka i wszyscy poszliśmy na parkiet. Po paru hitach przy których nie dało się nie tańczyć razem z Carmen i Joem wrócilismy do swojego stolika. Znowu zamówiliśmy sobie drinka i znowu duszkiem go wypiliśmy. Nagle ktoś objął mnie od tyłu w pasie na co szybko odwróciłam głowę.
Ucieszyłam się gdy zobaczyłam Davida - O cześć ! - krzyknęłam, bo inaczej rozmawiać się nie dało - po czym przytuliłam się do Niego. Alkohol już na mnie działał, lekko wirowało mi w głowie. Ale nie przeszkadzało mi to, czułam się dobrze i byłam bardzo wyluzowana. Carmen uśmiechnęła się do mnie, puściła oczko, złapała Joego za rękę i poszli wariować na parkiet.
- Ślicznie wyglądasz - mówił David. Zaskoczył mnie. Wydawało mi się, że jest nieśmiały. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć więc złapałam go za rękę i ruszyłam w stronę parkietu.
- Ale ja nie umiem tańczyć ! - zaśmiał się David.
- Nie świruj tylko chodź - powiedziałam i resztę imprezy znakomicie sie bawiłam w towarzystwie Davida.
Zmęczona, cała mokra i pijana usiadłam do stolika. Popatrzyłam na telefon. 5 nieodebranych połączeń od taty ! Fuck zapomnialam mu napisac, że jestem na imprezie ! Szybko złapałam za telefon, wzięłam torebke do ręki i wyszłam na zewnątrz.
- Halo tato ? - zapytałam do słuchawki.
- Halo ? Tiara ? - usłyszałam tate.
- Jestem na imprezie zapomniałam Ci powiedzieć - mówiłam z trudem bo język mi się plątał.
- Okeeej - mówił tata zaspanym głosem.
- Nie musisz się martwić papa - powiedziałam i rozłączyłam się. Jak dobrze, że miałam spoko tatę.
W uszach mi bębniło od głośniej muzyki, lekki wiaterek był przyjemny dla mojego rozgrzanego ciała.
- Tu jesteś ! - wyszedł David - wszędzie Cię szukam. Nie jest Ci zimno ? - zapytał czule.
- Jest mi gorąco ! - zaśmiałam się. - Pozatym już się chyba zwijam do domu - powiedziałam a w tym momencie wyszła Carmen Joe i jego koledzy. Carmen była uwieszona na szyji Joe i śmiała się jak głupia. Cóż się dziwić.. była pijana !
- Carmen ja już idę do domu, idziesz ze mną ? - zapytał i błagałam w duchu żeby się zgodziła. W tym stanie nie mogłam jej zostawić na pastwe Joego.
- Joe odprowadzisz nas ? - zapytała Carmen.
- Niestety nie mogę, musze tu być do zakończenia imprezy - powiedział Joe.
- Ja was odprowadzę - powiedział David po czym Carmen wybuchła śmiechem.
- Nie przejmuj się - usmiechnęłam się do Davida, wzięłam Carmen pod rękę pożegnaliśmy się ze wszystkimi i poszliśmy.
Przez całą drogę moja przyjaciółka świrowała, jej dobry humor udzielil sie takze mnie wiec obie zachowalysmy sie jak nienormalne. David szedł razem z nami i co chwile wybuchal smiechem. W sumie sam byl pijany ale byl nieco za nas odpowiedzialny.
Droga zajęła nam godzine czasu, troche dlugo ale w takim stanie i tak dobrze nam poszlo.
- A więc tu mieszkasz - uśmiechnął się David.
- Carmen masz klucze, ale wejdz do domu po cichu bo moj tata spi - powiedzialam do przyjaciolki i wreczylam jej klucze.
Staliśmy z Davidem blisko siebie, twarzą w twarz.
- Dziękuje za odprowadzenie, dziękuje za miłą zabawę, dziekuje za Twoje towarzystwo - wyliczalam na palcach a David zaczal sie smiac.
- Uwielbiam Cie wariatko - po czym złapał mnie za rękę, przysunal swoją twarz do mojej i zaczeliśmy się całować. W koncu ! Byłam strasznie szczesliwa i poczulam motylki w brzuchu. Pozegnałam się z Davidem i weszłam do domu.
Podoba wam się ? ;) Mam wszystko już zaplanowane, zdradzę Wam że One Direction pojawią się w 3 rozdziale ;)
Właśnie się zastanawiałam, czy to aby blog o One Direction, ale jak mówisz, że pojawi się w kolejnym rozdziale, to nie pozostaje mi nic innego, jak kliknięcie załącznika do kolejnego rozdziału :D
OdpowiedzUsuń