Obudziłam się z wielkim pragnieniem.
- Piiić - powiedziałam sama do siebie i z wielkim trudem wstałam.
- Tiara zamknij sie - powiedziala przykrywajac sie kolda Carmen. Skrzywilam sie tylko i zeszlam na dol po coś do picia.
- No proszę kogo ja tu widzę - powiedział tata pijac swoja poranna kawe.
- We wlasnej osobie - odpowiedzialam.
- Chyba bede musial wprowadzic wieszka dyscypline - tata poatrzyl na mnie unoszac brwi.
- Tata no coś Ty - dałam mu buziaka w policzek po czym duszkiem wypilam napoj ktory nalalam sobie do kubka.
- Aż tak suszy ? Ile wypilas ? - zapytal tata.
- Lepiej o to nie pytaj.. Ale nie musisz sie martwic, alkoholiczka nie jestem - zasmialam sie - z brzuchem tez do Ciebie nie przyjde - powiedziam kierujac sie do góry.
- No ja mam nadzieję ! - krzyknal tata.
Weszłam do pokoju z butelka wody i dla mnie i dla mojej przyjaciolki. Wsunelam sie pod koldre na co znou uslyszalam oburzenie Carmen.
- Jestes nienormalna - powiedzialam i odwrocilam sie do niej 'dupa'.
Prawie zasypialam kiedy nagle Carmen zerwala sie z lozka jak poparzona.
- Która godzina ?! - zapytala goraczkujac sie.
- Nie wiem - mowilam polprzytomna.
- No kurcze, gdzie jest moj telefon - denerwowala sie Carmen przeszukajc caly moj pokoj.
- Kurde to juz po 7 ! Ja o 8.30 mam rozmowe o prace - mowila z przejeciem.
Usiadlam na lozku. Pierwszy raz widzialam, zeby Carmen sie tak czyms przejmowala.
- Idziesz na rozmowe do Vivienne Westwood ? - zachwycilam sie.
- Ona jest najlepsza ! Na razie mogę byc tylko asystentka ale trzymaj za mnie kciuki. Mocno ! Wkrotce bede na szczycie - powiedziala zadziornie Carmen i wyszla. Z zacisnietymi piesciami ponownie zasnelam.
Obudziło mnie szczekanie Ashmira. Otworzylam oczy , w glowie jeszcze bebnilo mi od wczorajszej glosnej muzyki. Wstalam i poszlam do lazienki przemyc twarz i doprowadzic sie troche do porzadku.
Popatrzylam w lustro i wygladalam jak siedem nieszczesc. Po chwili jednak cos sobie przypomnialam i zamarlam.
'Czy ja naprawde calowalam sie z Davidem?' zadalam sobie to pytanie i nie wiedzialam co o tym myslec..
Próbowalam o tym nie myslec lecz co chwile przypominaly mi sie nowe obrazy z wczorajszej imprezy.
Okej stało sie, kto wie moze cos z tego wyjdzie ? Nie martwiac sie, ani zbytno nie cieszyc myslalam nad pracą Carmen. 'Zeby tylko jej sie udalo'..
Zadzwonilam do niej ale miala wylaczony telefon, byla juz godzina 12 wiec powinna byc juz po tej calej rozmowie.
Ogarnieta, umyta i ubrana jak nalezy poszlam na dol zjesc sniadanie. Mdlilo mnie na widk jedzenia, ale ze to sniadanie, najwazniejszy posilek dnia musialam cos zjesc.
Zastanawialam sie co dalej robic.. Psinka krecila mi sie kolo nog, chyba chcial juz wyjsc na spacer. Postanowilam od razu pojsc do Jacoba.
- No dobra Ashmirku idziemy, ale badz grzeczny - mowilam - i nie slin sie tak - popatrzylam na mojego psa z lekkim obrzydzeniem.
Otworzylam drzwi a tam niespodzianka.
Przed drzwiami stalo 5 chlopakow, nieco zdziwionych, oni patrzyli na mnie a ja na nich z dziwnymi minami.
- Hej - powiedzial jeden z nich.
- Czesc - odpowiedzialam mierzac chlopaka z gory na dol. Za chwile jednak znowu sie odezwalam.
- Slucham ? Do kogo przyszliscie ?
- Do Pana Johnatana przyszlismy - odpowiedzial inny.
- W tym problem, że go nie ma ale ok wejdzcie - powiedzialam i zaprosilam chlopakow do srodka.
- Ashmir ! Wracaj tu ! - zawolalam psiaka na co niechetnie przyszedl.
- Poczekajcie chwile, zadzwonie do taty - powiedzialam i wyjelam telefon.
- Calkiem niezla - powiedzial jeden z chlopakow.
- I chyba nie wie kim jestesmy - powiedzial drugi szeptem.
- Albo sprytnie udaje - dodal inny.
Ja tymczasem rozmawialam z tata przez telefon.
- Okej tata mówi, że zaraz będzie więc wchodźcie, macie sie rozgościć - powiedziałam z uśmiechem na ustach.
Chłopaki rozsiedli się w salonie, dwóch się ze sobą kłóciło a pozostali śmiali się z nich.
- Niall bo Ty zawsze chcesz usiąść tam gdzie ja - powiedział jeden z nich, blondyn.
'Hmm.. całkiem niezły' pomyślałam.
- Chłopaki wiochy nie róbcie - powiedział chłopak z dłuższymi, kręconymi włosami.
-Zapoznajmy naszą nową koleżankę - szczerzył się jeden z nich, i wszyscy znowu patrzyli na mnie.
Ja stałam w progu i lekko się uśmiechałam słuchając o czym gadają. Zachowywali się jak małe dzieci, ale widać było że się bardzo lubią.
- No nie stój tak, siadaj - powiedział blondyn.
- My nie gryziemy - wyszczerzył się ten 'szczerzący' :D
- Tobie Niall bym nie ufał z tym nie gryzieniem - powiedzial najcichszy do tej pory chłopak na co wszyscy wybuchneliśmy śmiechem.
- Ej no cicho już - powiedział znowu ten 'uroczy' chłopak - dajmy dojść do głosu.. eee.. właśnie. Jak Ci na imię ? - zapytał.
- Tiara - uśmiechnęłam się.
- Dość nietypowe - powiedział cichy chłopak.
- Ja jestem Louis - powiedzial uroczy - koło mnie siedzi Niall - wskazał na blondyna który ciągle się uśmiechał.
- Ja jestem Harry - powiedzial chlopak z kreconymi wlosami.
- Zayn - usmiechnal sie chlopak o zajwiskowo ciemnych oczach i ciemnej karnacji.
- Liam - powiedzial w koncu najcichszy chłopak.
Uslyszalam jak tata wchodzi do domu, Ashmir od razu zaczal szczekac.
- Czesc tata ! Masz gosci - usmiechnelam sie do chlopakow.
- Tak wiem. Chlopaki bardzo was przepraszam - krzyczal tata w progu - a to jest moja córka Tiara. Poznaliscie sie ? - zapytal.
- Mielismy tą przyjemnosc - odpowiedzial szarmancko chlopak w lokach co mi sie bardzo spodobalo. Innym niestety nie bo od razu zaczeli z niego szydzic.
'Dzieciaki; pomyslalam i zapielam Ashmira na smyczy.
- Okej, miło was było poznac, ale juz musze uciekac. - powiedzial po czym pozegnalam sie z chlopakami.
- Mam nadzieje ze wrocisz dzis wczesniej - powiedzial tata na co przekrecilam oczami.
- Tak tato. Ide tylko do Jacoba - powiedzial i wyszlam z domu.
Gdy byłam juz u mojego przyjaciela, mówiłam mu o wczorajszej imprezie. Mówiłam jak dobrze sie bawiłam, ile osób było, nie pomijajac oczywiscie faktu ze cale impreze spedzilam w towarzystwie Davida. Na koncu wspomnialam Jacobowi o tym ze calowalam sie z Davidem.
- Glupia jestes - podsumowal mnie moj przyjaciel.
- Czemu ? - zdziwilam sie.
- Się całujesz z facetami, nachlana - skrzywil sie Jacob.
- Oj wyluzuj - zasmialam sie - nie badz taki dretwy - podsumowal go i dalam mu kuksanca w ramie.
- Zaczynasz gadac jak Carmen - powiedzial Jacob.
- A ty masz chyba dzis muchy w nosie - skrzywilam sie - ubieraj sie, idziemy na lody - powiedzialam i wstalam ciagnac za soba Jacoba.
Szlismy przez park, spuscilam ze smyczy Asmira na co ten uradowany biegal jak szalony po calym parku.
Gadalismy o roznych rzeczach, w miedzyczasie zadzwonil moj telefon. Dzwonila Carme.
- No hej - powiedzialam do sluchawki na co uslyszalam glosny pisk. Odsunelam telefon od uszu, zeby nie ogluchnac.
- Dostalam sie ! Dostalam sie !!!! Aaaa czaisz ??! Jena !! Jestem taka szczesliwa !! - darla sie w nieboglosy. Zaczelam sie cieszyc razem z nia.
- To przyjdz do nas, dostaniesz przyzwotia porcje lodow w nagrode - powiedzial do przyjaciolki umawiajac sie z nia w Parku Św. Jakuba.
Reszte dnia spedzilam ze swoimi przyjaciolmi cieszac sie ze szczescia Carmen.
I jest 3 rozdzial ;) Tak jak obiecalam pojawili sie chłopaki ;D
Obudziło mnie szczekanie Ashmira. Otworzylam oczy , w glowie jeszcze bebnilo mi od wczorajszej glosnej muzyki. Wstalam i poszlam do lazienki przemyc twarz i doprowadzic sie troche do porzadku.
Popatrzylam w lustro i wygladalam jak siedem nieszczesc. Po chwili jednak cos sobie przypomnialam i zamarlam.
'Czy ja naprawde calowalam sie z Davidem?' zadalam sobie to pytanie i nie wiedzialam co o tym myslec..
Próbowalam o tym nie myslec lecz co chwile przypominaly mi sie nowe obrazy z wczorajszej imprezy.
Okej stało sie, kto wie moze cos z tego wyjdzie ? Nie martwiac sie, ani zbytno nie cieszyc myslalam nad pracą Carmen. 'Zeby tylko jej sie udalo'..
Zadzwonilam do niej ale miala wylaczony telefon, byla juz godzina 12 wiec powinna byc juz po tej calej rozmowie.
Ogarnieta, umyta i ubrana jak nalezy poszlam na dol zjesc sniadanie. Mdlilo mnie na widk jedzenia, ale ze to sniadanie, najwazniejszy posilek dnia musialam cos zjesc.
Zastanawialam sie co dalej robic.. Psinka krecila mi sie kolo nog, chyba chcial juz wyjsc na spacer. Postanowilam od razu pojsc do Jacoba.
- No dobra Ashmirku idziemy, ale badz grzeczny - mowilam - i nie slin sie tak - popatrzylam na mojego psa z lekkim obrzydzeniem.
Otworzylam drzwi a tam niespodzianka.
Przed drzwiami stalo 5 chlopakow, nieco zdziwionych, oni patrzyli na mnie a ja na nich z dziwnymi minami.
- Hej - powiedzial jeden z nich.
- Czesc - odpowiedzialam mierzac chlopaka z gory na dol. Za chwile jednak znowu sie odezwalam.
- Slucham ? Do kogo przyszliscie ?
- Do Pana Johnatana przyszlismy - odpowiedzial inny.
- W tym problem, że go nie ma ale ok wejdzcie - powiedzialam i zaprosilam chlopakow do srodka.
- Ashmir ! Wracaj tu ! - zawolalam psiaka na co niechetnie przyszedl.
- Poczekajcie chwile, zadzwonie do taty - powiedzialam i wyjelam telefon.
- Calkiem niezla - powiedzial jeden z chlopakow.
- I chyba nie wie kim jestesmy - powiedzial drugi szeptem.
- Albo sprytnie udaje - dodal inny.
Ja tymczasem rozmawialam z tata przez telefon.
- Okej tata mówi, że zaraz będzie więc wchodźcie, macie sie rozgościć - powiedziałam z uśmiechem na ustach.
Chłopaki rozsiedli się w salonie, dwóch się ze sobą kłóciło a pozostali śmiali się z nich.
- Niall bo Ty zawsze chcesz usiąść tam gdzie ja - powiedział jeden z nich, blondyn.
'Hmm.. całkiem niezły' pomyślałam.
- Chłopaki wiochy nie róbcie - powiedział chłopak z dłuższymi, kręconymi włosami.
-Zapoznajmy naszą nową koleżankę - szczerzył się jeden z nich, i wszyscy znowu patrzyli na mnie.
Ja stałam w progu i lekko się uśmiechałam słuchając o czym gadają. Zachowywali się jak małe dzieci, ale widać było że się bardzo lubią.
- No nie stój tak, siadaj - powiedział blondyn.
- My nie gryziemy - wyszczerzył się ten 'szczerzący' :D
- Tobie Niall bym nie ufał z tym nie gryzieniem - powiedzial najcichszy do tej pory chłopak na co wszyscy wybuchneliśmy śmiechem.
- Ej no cicho już - powiedział znowu ten 'uroczy' chłopak - dajmy dojść do głosu.. eee.. właśnie. Jak Ci na imię ? - zapytał.
- Tiara - uśmiechnęłam się.
- Dość nietypowe - powiedział cichy chłopak.
- Ja jestem Louis - powiedzial uroczy - koło mnie siedzi Niall - wskazał na blondyna który ciągle się uśmiechał.
- Ja jestem Harry - powiedzial chlopak z kreconymi wlosami.
- Zayn - usmiechnal sie chlopak o zajwiskowo ciemnych oczach i ciemnej karnacji.
- Liam - powiedzial w koncu najcichszy chłopak.
Uslyszalam jak tata wchodzi do domu, Ashmir od razu zaczal szczekac.
- Czesc tata ! Masz gosci - usmiechnelam sie do chlopakow.
- Tak wiem. Chlopaki bardzo was przepraszam - krzyczal tata w progu - a to jest moja córka Tiara. Poznaliscie sie ? - zapytal.
- Mielismy tą przyjemnosc - odpowiedzial szarmancko chlopak w lokach co mi sie bardzo spodobalo. Innym niestety nie bo od razu zaczeli z niego szydzic.
'Dzieciaki; pomyslalam i zapielam Ashmira na smyczy.
- Okej, miło was było poznac, ale juz musze uciekac. - powiedzial po czym pozegnalam sie z chlopakami.
- Mam nadzieje ze wrocisz dzis wczesniej - powiedzial tata na co przekrecilam oczami.
- Tak tato. Ide tylko do Jacoba - powiedzial i wyszlam z domu.
Gdy byłam juz u mojego przyjaciela, mówiłam mu o wczorajszej imprezie. Mówiłam jak dobrze sie bawiłam, ile osób było, nie pomijajac oczywiscie faktu ze cale impreze spedzilam w towarzystwie Davida. Na koncu wspomnialam Jacobowi o tym ze calowalam sie z Davidem.
- Glupia jestes - podsumowal mnie moj przyjaciel.
- Czemu ? - zdziwilam sie.
- Się całujesz z facetami, nachlana - skrzywil sie Jacob.
- Oj wyluzuj - zasmialam sie - nie badz taki dretwy - podsumowal go i dalam mu kuksanca w ramie.
- Zaczynasz gadac jak Carmen - powiedzial Jacob.
- A ty masz chyba dzis muchy w nosie - skrzywilam sie - ubieraj sie, idziemy na lody - powiedzialam i wstalam ciagnac za soba Jacoba.
Szlismy przez park, spuscilam ze smyczy Asmira na co ten uradowany biegal jak szalony po calym parku.
Gadalismy o roznych rzeczach, w miedzyczasie zadzwonil moj telefon. Dzwonila Carme.
- No hej - powiedzialam do sluchawki na co uslyszalam glosny pisk. Odsunelam telefon od uszu, zeby nie ogluchnac.
- Dostalam sie ! Dostalam sie !!!! Aaaa czaisz ??! Jena !! Jestem taka szczesliwa !! - darla sie w nieboglosy. Zaczelam sie cieszyc razem z nia.
- To przyjdz do nas, dostaniesz przyzwotia porcje lodow w nagrode - powiedzial do przyjaciolki umawiajac sie z nia w Parku Św. Jakuba.
Reszte dnia spedzilam ze swoimi przyjaciolmi cieszac sie ze szczescia Carmen.
I jest 3 rozdzial ;) Tak jak obiecalam pojawili sie chłopaki ;D
spokojnie:)) czytalam wczesniej, podoba mi sie:D nie pisalam wczesniej bo musialam ogarnac kim sa One Direction:D a teraz w samochodzie pomiedzy "nosa, nosa, ai se tu pego", Van Halen, nicki minage a KISS " i was made for lovin you baby"PIEJE "everyone else in the room can see it
OdpowiedzUsuńeveryone else but you
baby you light up my world like nobody else
you don't know you don't know you're beautiful!!" coś w tym stylu:D
No jakoś tak to leciało ;D
OdpowiedzUsuńJaram się jak głupia tym rozdziałem! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA ~sorki.. troszeczkę mnie poniosło :D awwww. idę do następnego
OdpowiedzUsuń