środa, 17 października 2012

Rozdział 10

Z rana wyszłam w końcu z Ashmirem na spacer. Biedna psinka, ostatnio nie miałam w ogóle dla niego czasu. Odkad sie obudzilam myslalam tylko o spotkaniu z Davidem. W sumie zdjecie bylo jednoznaczne, ale mam nadzieje ze David zrozumie to całe zamieszanie. W końcu to ja tu jestem ofiarą..
Zaniosłam Ashmira do domu i poszlam jak na scięcie, z sercem bijącym jak młot. Byłam już pod jego domem i miałam ochotę pobiec z powrotem do domu. Jednak wzięłam głęboki oddech i zadzwoniłam do drzwi. Myślałam że tam padne na zawał !
Po chwili drzwi otworzyła kobieta, z kruczo czarnymi włosami i oczami takimi jak David. 'Pewnie jego mama' pomyślałam.
- Dzień dobry.. ja przyszłam do Davida.. jest w domu ? - zapytałam nieśmiało.
- Dzień dobry. Niestety nie ma go, godzinę temu gdzieś wyszedł. Coś mu przekazać ? - kobieta uśmiechneła sie miło.
- Proszę mu tylko przekazać, że byłam u Niego. Że Tiara u Niego była - odwzajemniłam jej uśmiech.
- Przekaże na pewno - odpowiedziala. 
Pożegnałam się i odetchnęłam z ulgą. Hmm.. I co teraz ?

Po drodzę weszłam do kawiarni, zamówiłam sobie sernik i caffe latte. Patrzyłam przez okno, na jadące auta, na przechodniów który co drugi się gdzieś śpieszył.. Po chwili kelnerka przyniosła mi moje zamówienie. Po chwili konsumowania złapałam się na tym, że myślę o Harrym Tak o Harrym !
Myślałam o każdym jego słowie, pamiętałam każdy jego gest. To jak tańczyliśmy, jak się wygłupialiśmy, jak oglądaliśmy filmy. Pamiętam doskonale jego uśmiech, jego oczy, jego głos. Zauważyłam przez te parę dni, że  Harry jest w sumie dość skryty. Nie jest taki jak np. Lou, który pepla to co mu ślina na język przyniesie. Oczywiście Harry też ma poczucie humoru jest zabawny jak mało kto. I właśnie to u Niego tak mnie pociąga. Moje myślenie przerwała mi złość. Złość na to, że mnie perfidnie okłamali. Napisałam więc do Carmen smsa, żebyśmy spotkały się dziś wieczorem na mieście.

**************************




Po wyszykowaniu się na spotkanie z przyjaciółką, spakowałam do torby najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam informując o tym ojczulka. Miałyśmy się spotkać w pobliżu London Eye w przytulnym pubie o nazwie Waterloo. Miałam ochotę napić się drinka i spokojnie pogadać. Zamówiłam taxówkę a po 30 minutach byłam już w centrum miasta.
Weszłam do pubu zamówiłam dwa drinki i usiadłam do stolika. Jak zwykle musiałam czekać na swoją spóźnialską przyjaciółkę. W końcu jednak pojawiła się, z wielkim bananem na twarzy.
- Cześć - powiedziała i pocałowała mnie w policzek.
- W końcu jesteś, siadaj zamówiłam już dla nas drinki - powiedziałam.
- A teraz mów co to za okazja ! - wyszczerzyła się Carmen.
- Nie rozumiem - spojrzałam na Carmen oczekując odpowiedzi.
- No jak nie rozumiesz ! - zaśmiała się - zapraszasz mnie tu na drinka, odpicowana jak jakaś.. - Carmen zacieła sie - Dobra nie wazne jak kto. Ale wygladasz swietnie ! - trajkotała jak zwykle.
- Okey okey skończ juz ! - zasmialam sie - Trajkoczesz jak Louis - przypominajac sobie o tym jak Lou ciagle gada znowu sie zasmialam.
- Jak Louis ? Ten Louis z One Direction ? - Carmen zaswiecily sie oczy.
- Tak ten Lou z One Direction - zamyslilam sie - Kurcze.. Tesknie juz za nimi.. Nie moge uwierzyc, że mnie okłamali..
- Przeprosili Cię ? - zapytała Carmen.
- Dzwonili do mnie.. Ale nie byłam dla nich dość miła.. - szczerze mówiąc było mi teraz głupio.
- Ty to jestes jednak glupia ! - skwitowala mnie przyjaciolka. - Ile ja bym dala za spotkanie z nimi !
- I co mam sie rzucać na kolana przed nimi ? Mam zapomnieć o tym tylko dlatego, że są sławni ? Gdy ich poznałam myślałam, że są zwyczajnymi facetami. Do głowy mi nie przyszło, żeby pomyśleć że są tak sławni. Sławni na cały świat ! - denerwowalam sie.
- Ale przeprosili Cie - powiedziala stanowczo Carmen - i nie badz dla nich taka surowa. Ja muszę ich poznac ! - zasmiala sie Carmen.
Pokiwalam glową i wzięłam łyka mojego ulubionego drinka Tequila Sunrise.
- Opowiedz mi jacy oni są. Każdy po kolei ! - Carmen była podniecona nimi jak stuknieta nastolatka. Ale na jej prosbe zaczelam mowic o kazdym z chlopakow po kolei. Mowilam co robilismy przez te pare dni, jak kazdy sie zachowywal, jakie mialam wrazenia co do chlopakow i uswiadomilam sobie, że poznałam ich jacy naprawdę są, przecież nie mogli udawać. I byłam z tego powodu bardzo dumna !


_________________________________

Jest kolejny rozdział ;)
Mam nadzieję, że wam się spodoba w następnym rozdziale
obiecuję wam, że pojawią się chłopaki ;)

sobota, 13 października 2012

Rozdział 9

Siedziałam w domu i grzebałam w internecie informacje o kłamczuchach z One Direction. Okazało się, że wygrali X Factor, że są naprawdę baaardzo sławni i mają mnóstwo fanek. Uświadomiłam sobie, że jestem daleko za murzynami skoro nie wiedziałam kim są chłopacy. I ja niby jestem córką managera muzycznego ? Pff..
Tak leciały mi godziny, na grzebaniu w necie, na rozmyślaniach i ogólnym zamulaniu w domu. Postanowiłam zadzwonic do Johnatana, musialam sie komus wygadac i najlepsza osoba teraz byl wlasnie On. Siegnęłam po telefon i w tym momencie dzwonil nieznany numer wiec odebralam.
- Halo ? - zaczęłam rozmowe. Jednak w sluchawce slyszalam tylko jakies szepty.
- Halo ?! - zirytowałam się.
- Halo ? - zapytał niepewnie jakiś chłopak - Tiara ? 
- Kto mówi ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Eee.. To ja Harry, z chłopakami - powiedział niepewnie.
- Wydaje mi się, że nie mamy o czym rozmawiać - powiedziałam zdenerwowana.
- Chcieliśmy Cię przeprosić.. Że Cię okłamywaliśmy - mówił Harry a we mnie kołowało się milion myśli. Miałam mieszane uczucia, nie wiedziałam jakie maja zamiary, może znowu chca sie ze mnie ponabijac ?
- Fajny ubaw mieliscie, kiedy robiliscie ze mnie idiotke ? Fajnie bylo bawic sie czymis kosztem ?! - mowilam coraz bardziej podniesionym glosem - Szkoda ze w taki sposob dowiaduje sie o was prawdy ! Nie chce was znac ! Dajcie mi spokoj !! - krzyknelam i rozlaczylam sie. Niech ich szlak trafi !
Usłyszałam, jak ktoś wchodzi do domu. To pewnie tata. Zeszłam więc na dol, pelna emocji.
- Czemu mi nie powiedziales ?! - zapytalam wkurzona.
Tata stal oslupialy i udawal ze nie wie o co chodzi.
- Czego Ci nie powiedzialem ? - zapytal.
- Prawdy ! Prawdy o tych.. z One Direction - jakos trudno mi bylo wymowic nazwe ich zespolu.
- A co ty nie wiedzialas ? - zapytal tata zdezorientowany. - Przeciez wiesz, ze moja praca umozliwia mi spotykanie slawnych ludzi. Bylem pewien ze wiesz kim oni są. - mówił tata.
- Nie.. Nie wiedzialam.. - powiedzialam i opadlam bezsilnie na kanape.
Tata usiadl kolo mnie i przytulil mnie. W tym momencie bylo mi to bardzo potrzebne.
- Czemu mnie oklamywali ? Nie mogli powiedziec kim sa ? Przeciez - chcialam sie wyzalic, wygadac ale sie rozplakalam a prze moje gardlo nie moglo przejsc zadne slowo.
- Fakt, glupio postapili i nie ma dla nich zadnego wytlumaczenia. Moze tesknili za normalnym zyciem, bo odkad wystapili w X Factorze ich zycie diametralnie sie zmienilo. Zorientowali sie, ze nie wiesz kim sa i to wykorzystali. 
- Chcieli sie poczuc jak kiedys, kosztem mnie.. - dodalam wkurzona. - Coz.. Pojde juz na gore. - powiedzialam i poszlam do swojego pokoju.
Zadzwonilam jeszcze do Johnatana tak jak mialam to zrobic jeszcze przed tym jak zadzwonil do mnie Harry i ta jego zgraja. Wyzalilam sie, wyplakalam, wykrzyczalam a moj przyjaciel spokojnie i z cudowna cierpliwoscia mnie wysluchal. Na koniec powiedzialam mu ze jest najcudowniejszym facetem na Ziemi. No bo tak bylo ! On przynajmniej mnie nigdy nie oklamal..
Ehh..


Nastepnego dnia obudzilam sie i uslyszalam jak ktos wchodzi do mojego pokoju. To byla Carmen, ktora od progu juz zaczela wrzeszczec. Uwielbiam jej 'spokojny' ton glosu..
- Co tu robisz ? - zapytalam podnoszac sie z pozycji lezacej na siedzaca.
- Fajne przywitanie nie ma co - przyjaciolka usiadla na moim lozku.
- Chodzi mi o to czemu nie jestes w pracy - przewrocilam oczami.
- Bo mam wolne - Carmen wyszczerzyla sie - Zawodowcy sie cenia. Musze odpoczac, pojsc do SPA, jakis manicure, pediciure, masaz, maseczka.. - wyliczala z usmiechem na ustach. - A tak w ogole to wstawaj z tego wyra ! Idziemy na miasto. Dzis juz nie ma Cie w gazetach - zasmiala sie.
- Na cale szczescie - wymarotalam.
- Mow o co chodzi - powiedziala.
Wzielam gleboki oddech i zaczelam tlumaczyc Carmen wszystko od poczatku, jak ich poznalam jak przyszli do naszego domu. Opowiadalam Carmen jacy sa, chociaz wskazalam na fakt ze moze ich charaktery przedemna tez byly udawane.
- Na pewno nie ! Zazdroszcze Ci - powiedziala Carmen.
- Nie ma czego. Teraz zastanawia mnie cos innego.
- He ? - patrzyla przyjaciolka pytajaco.
- David.. Na pewno widział ta gazetę. Nie odzywa sie do mnie.. - powiedzialam.
- Tego swiatu jest pol kwiatu - powiedziala przyjaciolka na co wybuchnelam smiechem.
- Na odwrot - zasmialam sie.
- Co na odwrot ? - Carmen patrzyla sie na mnie jak na wariatke.
- Nie wazne. To co idziemy na miasto ? - zapytalam i poszlam wziac szybki prysznic i po pol godziny bylam juz gotowa.
Mialysmy pochodzic po sklepach, zobaczyc nowe kolekcje i przekasic cos na miescie. Ogolnie mowiac babksie wyjscie do centrum. Carmen oczywiscie ociagala sie jak to bylo najbardziej mozliwe, patrzac kilkanascie razy na ta sama rzecz, komentujac mankamenty i chwalac rozne nowe kroje. Ja okiem amatora moglam powiedziec tylko czy mi sie podoba czy nie.. Nie znalam sie na szyciu, na krojach i innych dziwnych rzeczach w ktorych Carmen byla znakomita znawczynią. Po kilku godzinnej zakupomanii usiadlysmy w malej przytulnej kawiarence i zlozylismy zamowienie na kawe i ciastko. W sumie niepokolei bo najpierw wypadałoby zjesc cos porzadnego juz mi nawet burczało w brzuchu. Ale co tam.. Juz nie mialysmy sil isc dalej wiec dobre i to.
- Zapoznasz mnie z nimi ? - zapytala nagle moja przyjaciolka blagalnym tonem.
- Z kim ? - zdziwilam sie.
- No jak z kim ! Z One Direction ! - wykrzyknela Carmen na co niektorzy ludzie dziwnie sie na nas popatrzyli. Spiorunowalam ją wzrokiem.
- Wykluczone. Nie chcę ich znać - powiedziałam ostro.
- No ale nie bądź taka.. - Carmen dalej drążyła temat co mnie strasznie wkurzało.
- Powiedziałam nie. I nie zaczynaj więcej ich tematu dobra ? - wkurzylam sie i dobrze ze w tym momencie kelnerka przyniosla kawe bo inaczej to bym chyba stamtad wyszla. Do konca dnia Carmen nie wspomniala nic o chłopakach. Za to ja postanowilam, że jutro rano pojadę do Davida i wszystko mu wytlumaczę.



wtorek, 9 października 2012

Rozdział 8

Otworzyłam oczy i pierwsze co to znowu poczulam pragnienie. Pieknie nie ma co, wakacje zapowiadaja sie dosc.. pijacko. Zeszlam wiec na dol po drodze mijajac trzech spiacach chlopakow ktorzy wygladali naprawde dosc komicznie. Ale pomimo tego byli naprawde slodcy. 
Postanowilam ze zrobie sniadanie wiec zebralam sie za robienie jajecznicy. Najwodczniej bylam za glosno bo uslyszalam jak chlopaki cos szepca.
- Hej wyspani ? - powitalam chlopakow cieplym usmiechem.
- Szczerze ? - skrzywil sie Louis - To nie.. 
- A gdzie Niall i Harry ? - zapytal Liam.
- U góry - powiedzialam i poszlam konczyc jajecznice.
- Aaale paaaachnie ! - Niall tak krzyknął, że aż się wzdrygłam.
- Jena - zasmiałam sie - przestraszyles mnie.
Nalozylam kazdemu sniadania na talerz i zaczelismy jesc, w miedzyczasie pojawil sie zaspany Harry. 
- Jak sie razem spalo ? - wyszczerzyl sie Louis.
- Bylo swietnie - powiedzial Harry i puscil mi oczko na co sie zaczerwienilam wiec szybko poszlam po sok.
- Tak Louis zaluj Cie to ominelo - powiedzialam juz nieco bardziej pewna siebie.
Nikt nic nie mowil, kazdy jadl jajecznice az im sie uszy trzesly.
- To co zostaniesz moja zona ? - zapytal Niall.
- I moja tez mozesz - wyszczerzyl sie Louis. Nie moglam czasem powstrzymac smiechu kiedy widzialam miny Louisa.
Po skonczonym sniadaniu Liam zaczal popedzac chlopakow.
- Nie zdazymy na samolot - wkurzal sie.
- Oo gdzie wyjezdzacie ? - zapytalam.
- Najpierw Manchester potem Birmingham - powiedzial Niall.
- Mam nadzieje ze o mnie nie zapomnicie - unioslam brwi spogladajac na kazdego pokolei.
- W zyciu ! - wszyscy wykrzykneli.
- Juz jestes nasza - powiedzial Zayn.
- Juz Ci nie damy spokoju - dopowiedzial Louis. Zaczelam sie zegnac i przytulac z kazdym po kolei. Czulam  ze naprawde mnie polubili i to z wzajemnoscia. Na koncu pozegnalam sie z Harrym.
- Będe odliczal dni - szepnal mi do ucha a mi zrobilo sie goraco. Nie wiem czemu ale jego glos, jego zapach jego spojrzenie pobudzalo we mnie wszystkie zmysly ! Otrzasnelam sie i ostatni raz pozegnalam sie z chlopakami. Zamknelam drzwi i poczulam pustke.. Ledwo co wyszli a mi juz ich brakuje..
Postanowilam wziac prysznic a potem wyskoczyc na miasto po zakupy.

Napisalam smsa do Carmen i umowilam sie z nia po jej pracy. Wsiadlam wiec do auta i pojechalam do miasta. Potrzebowalam kilka rzeczy zaczynajac od kosmetykow konczac na zapelnieniu lodówki. Tata mi powierzyl robienie zakupow chociaz za dobrze na tym nie wychodzi. Kiedy wpadam do sklepu poprostu biore wszystko a moj koszyk w zastraszajacym tempie sie zapelnia. Poszlam na staoisku z ksiazkami chcac kupic sobie jakis ciekawy kryminal. Najblizszy tydzien zapowiada sie nieciekawie. Chlopaki wyjechali, Johnatan tez, Carmen pracuje.. Pozostaje mi czytanie ksiazek i wychodzenie na spacery z Ashmirem. Po dlugim namysle w koncu zdecydowalam sie na kryminal Harlana Cobena. Zadowolona ze swojego zakupu poszlam jeszcze w strone gazet chcac kupic cos dla Carmen. Jakas gazetka o modzie czy cos Carmen zawsze cos takiego sobie kupowala. Przechodzilam obok roznego gatunku gazet kiedy nagle moje oczy skupily sie na jednej. Podeszlam wiec blizej wzielam gazete do reki i ujrzalam.. siebie !!
Zamarłam ! Nie wiedzialam o co chodzi to jakis zart czy co ??! Zaczelam sie rozgladac, znowu popatrzylam na gazete. Zdjecie bylo robione przy bramie chlopakow kiedy zegnalam sie z Harrym i daje mu calusa w policzek.. ale przeciez.. W glowie tloczylo mi sie milion mysli !
Napis ' Nowa miłość Harrego' przypomniala mi o Davidzie. Boże.. Okłamali mnie ! Chcialo mi sie ryczec, jak oni mogli mnie tak oklamac ?? I jak ja moglam sie nie domyslec ?!
Z torebki uslyszalam dzwiek dzwonka telefonu. Dzwonil Carmen.
- Boże Tiara !! Widzialas sie w gazecie ??! - zaczela sie wydzierac a mi az ciarki przeszly - Ty znasz One Direction ??! - zapytala.
- Nie znam i nie chce znac. Aha i dzis sie nie spotkamy. Pa - wkurzona rozlaczylam rozmowe.
Nagle dostalam smsa.
'Nie ma mnie jeden dzien a ty juz na pierwszych stronach gazet ! Johny.'
Załamałam sie.. Szybkim krokiem podeszlam do kasy, zaplacilam, spakowalam zakupy do auta i ruszylam w strone domu.
Wszystko zaczelo mi sie ukladac w glowie. To dlaczego nie chieli zeby Carmen przyszla, przeciez wszystko by zepsula. Calą tą szopke ze nie sa slawni ! Robili ze mnie idiotke ! A ja im tak zaufalam ! Kurwa kurwa kurwa !! A David ?? Co on sobie o mnie pomysli ??!
Zła na wszystko zaczelam plakac...





Krótki rozdział ale musialam w koncu cos dodad ;)

środa, 3 października 2012

Rozdział 7

Siedzialam przed TV, jadlam popcorn i strasznie zamulalam co chwile przelaczajac z kanalu na kanał. Tata siedzial w swoim gabinecie a ja nie mialam do kogo buzi otworzyc. Zwariuje !
- Co robisz ? - zapytal tata wychodzac ze swojego gabinetu.
- Wariuje ! - odpowiedzialam z grymasem.
- To wylacz Tv i rusz tyłkiem na miasto. Nie wiem.. Spotkaj sie z kims, wez Ashmira na spacer. - mowil tata.
- Kiedy nie mam z kim sie spotkac ! Jacob wyjechal, Carmen sie zle czuje.. - mowilam.
- A ten chlopak z ktorym calowalas sie przed domem ? - zapytal tata a mnie wmurowalo w kanape. Czulam jak robie sie czerwona. Glowe schylilam na dol i nie wiedzialam co powiedziec.
- Noo.. David.. Spotykamy się.. Ale.. Dzisiaj akurat nie moze - jakalam sie.
- Moze go kiedys przyprowadzisz ? - zapytal tata.
- Jasne. Kiedys na pewno - odpowiedzialam i spojrzalam w koncu na tate, ktory widocznie sie gdziesz szykowal.
- Gdzies sie wybierasz ? - zapytalam.
- No niestety wyjezdzam. Ale jutro wroce - usmiechnal sie.
- Fajnie ze dopiero teraz mi to mowisz - skrzywilam sie.
- Przepraszam. Zupelnie wylecialo mi z glowy. Kurcze ! Gdzie oni sa ? - denerwowal sie tata.
- Kto taki ? - zapytalam i w tym momencie uslyszelismy dzwonek do drzwi.
- To musza byc oni bo jak nie to im.. - tata najwidoczniej ugryzl sie w jezyk. Usmiechnelam sie pod nosem, biedny nawet nie moze sobie porzadnie przeklnac, przy corce nie wypada :D
- Wejdzcie, wejdzcie - mowil tata. - Dajcie mi w koncu te papiery. Mam nadzieje ze wszystko jest podpisane bo sie porzadnie zdenerwuje jak cos bedzie nie gralo. - mowil tata lekko poddenerwowany a ja patrzac na ta scenke gdzie pieciu chlopakow stoi na bacznosc i boi sie mojego ojca zaczelam zwijac sie ze smiechu.
Kiedy w koncu nieco sie ogarnelam wstajac z podlogi zauwazylam jak wszyscy sie na mnie dosc dziwnie patrza.
- Widzicie chlopaki ?? Co ja z taką mam ?? - zażartowal tata na co zmierzylam go wzrokiem.
- Pewnie cos jarala - powiedzial Louis na 'ucho' do Harrego.
- Slyszalam ! - powiedzial do Louisa na co ten pokazal rzadek swoich bialych zabkow.
- Ok ja juz lece wroce jutro poznym wieczorem. Wlacz alarm i uwazaj na siebie ! Pa ! - powiedzial tata i zniknal zamykajac za soba drzwi.
Chlopaki stali tak jeszcze przez chwilke robiac dziwne miny do siebie. Nie wiedzialam z poczatku o co im chodzi ale za chwile sie domyslilam i ich wyprzedzilam.
- To co ?! Robimy impreze ?? - krzyknelam i wlaczylam na fulla muzyke. Chcialam przelaczyc na inny kanal ale poczulam jak ktos mi wyrywa pilot z reki. To byl Louis.
- Oddaj to moje ! - na co Louis uciekl w dodatku pokazujac mi jezyk.
- Oż ty !! - krzyknelam i zaczelam go gonic. Niestety gdy tylko zrobilam 3 kroki ktos zlapal mnie od tylu obejmujac w pasie krecac sie ze mna. W koncu postawil mnie na nogi i ujrzalam Harrego, ktory znowu objal mnie i zaczal ze mna tanczyc. Po skonczonej piosence wszyscy walnelismy sie na kanape. Jak dobrze ze byla duza i wszyscy sie miescilismy.
- Co robimy ? - zapytal Louis ktorego energia rozpierala.
- Zamawiamy pizze ! - krzyknal Niall na co chlopaki zaczeli sie smiac.
- Mozemy zamowic pizze albo zrobic nalesniki - powiedzialam na co Niall wstal i ukleknal przedemna.
- I co teraz ? - zapytalam Nialla nie bardzo wiedzac o co chodzi.
- Wyjdziesz za mnie ? - zapytal Niall.
- A gdzie pierscionek ? - zapytalam.
- Najpierw nalesniki ! - krzyknal i ponownie wszyscy wybuchnelismy smiechem.
Potem chlopaki zaczeli opowiadac mi rozne anegdotki z ich zycia. Miedzy innymi dowiedzialam sie ze Niall uwielbia jesc i juz wiedzialam o co mu chodzilo.
 Zaczelam sie zbierac za zrobienie nalesnikow, Niall byl bardzo chetny do pomocy z czego bardzo sie ucieszylam.
- Tak w ogole to skad wy sie znacie ? - zapytalam.
Nastala cisza, ale nie zwrocilam na to uwagi, pewnie chlopaki musza sobie przypomniec.
- Tak przypadkiem sie poznalismy - powiedzial Harry. Jakos to dziwnie zabrzmialo wiec pomyslalam ze moze nie chca mi o tym mowic. Ale niby co w tym zlego ? 
Po chwili wszyscy zajadalismy sie nalesnikami. 
- A moze ja zadzwonie do mojej przyjaciolki ?? Obejrzymy jakis film czy cos - zapytalam.
- Nie ! - uslyszalam wszystkich glos.
Oni sa naprawde dosc dziwni..
- Tzn.. Juz jest pozno.. Po co ja fatygowac - powiedzial Louis. 
- No ok - usmiechnelam sie sztucznie. Nie chcac psuc sobie humoru znowu zaczelismy swirowac do glosnej muzyki bawiac sie w taneczne bitwy. Ja bylam z Harrym, Louis z Liamem a Zayn z Niallem. Gdy nadeszla moja kolej stanelam na srodku i stanelam na samych czubkach palcow, stanelam znowu na stopach i podnioslam cala noge do gory najwyzej jak sie dalo. Uslyszalam glosne okrzyki i chlopaki zaczeli bic brawa.
- Woow !! - zachwycal sie Niall.
- To było niesamowite ! - przekrzykiwal wszystkich Zayn.
- Wygralismy ! Wygralismy ! - Hazza zaczal biegac po calym domu i drzec sie jak glupi.
- Od dzis bedziesz ze mna zawsze w grupie - Harry usmiechnal sie uroczo i puscil mi oczko. Zayn i Louis zaczeli ruszac brwiami i smiac sie z Harrego. Dla mnie to bylo urocze !
Po wyglupach w koncu usiedlismy i zaczelismy wybierac film. Nie moglismy sie na nic zdecydowac, kazdy wybieral zupelnie co innego.
- A moze bajke ? - zapytalam. Chlopaki zaczeli cos marudzic ale w koncu sie zgodzili i wlaczylismy 'Gdzie jest Nemo?'. To moja ulubiona bajka wiec sypalam dialogami z rekawa.
Ulozylismy sie wygodnie na kanapie, w miedzyczasie Niallerek poszedl do kuchni zrobic popcorn. Zayn i Liam zaczeli klocic sie o siedzenie i o dziwo Zayn ustapil. Zayn to facet z charaktere a tu prosze ! Ustepuje bezbronnemu i cichemu Liamowi. Cicha woda brzegi rwie ! Usmiechnelam sie sama do swoich mysli wracajac zwrokiem do telewizora i w tym momencie ujrzalam jak Harry mi sie przyglada. Bylo to dosc niezreczne wiec szybko odwrocilam glowe i udalam ze tego nie widzialam. Przez reszte wieczoru obejrzyliśmy poza bajka 3 filmy. Bylo mnostwo smiechu, zwlaszcza gdy ogladalismy horror, Louis ciagle sie wiercil, Zayn zasypial, Niall ciagle cos chrupal, Liam wszystko komentowal a Harry ? Harry ciagle sie na mnie patrzyl ! I te jego cudowne doleczki ! Na ostatnim filmie powoli odplywalam opierajac sie o ramie Liama.
- Tiara.. - uslyszalam szept i otworzylam oczy. Wtedy zdalam sobie sprawe ze zasnelam a chlopaki ciagle u mnie sa.
- Ojej, przepraszam- zerwalam sie szybko z kanapy i az mi sie we lbie zakrecilo. Stalam tak chwile nieco zamroczona i ujrzalam jak wszyscy spia oprocz Harrego i Nialla.
- Co robimy ze spiochami ? - zapytalam.
- Oblejemy ich woda ! - zawolal uradowany ze swojego pomyslu Niall.
Zasmialam sie tylko i pokiwalam glowa. Nie mialam juz sil..
- Mam lepszy pomysl. Zostawimy ich tutaj a was ulokuje w wygodniejsze miejsce - powiedzialam i poszlismy na gore. Pokazalam Niallowi pokoj gdzie mial spac i zniknal w mgnieniu oka.
- A Twoja sypialnia jest tu - otworzylam drzwi i usmiechnelam sie do Harrego.
- To Twoj pokoj ? - zapytal Harry ale zaraz potem sie poprawil. - Tak sobie tylko żartuje - po czym puscil mi oczko. Jena !
- Dobranoc - powiedzialam do loczka.
- Spij dobrze Tiara - powiedzial cieplo a ja poszlam do swojego pokoju.
Po szybkim prysznicu walnelam sie na lozku, glowe zaprzatalo mi wiele mysli jednak chwile po tym zmorzył mnie sen.




wtorek, 2 października 2012

Rozdział 6

Następnego dnia obudzilam sie z wielkim usmiechem na ustach. Spowodowal to oczywiscie wczorajszy dzien, ktory byl jak najbardziej udany. Kiedy zeszlam na dol tata byl jeszcze w domu, mowil ze ma do zalatwienia duzo papierkowej roboty i ogolnie szał jest w firmie i bedzie mial niestety teraz mniej czasu. Oczywiscie nie mialam mu tego za zle. Jestem juz dorosla, moge sobie sama zorganizowac czas a wiem ze tata i tak mi to wynagrodzi. Nasypalam sobie platkow do miseczki i zalalam mlekiem po czym rozsiadlam sie wygodnie na kanapie wlaczajac TV. Spojrzalam na szafke przy kanapie na ktorej lezala waza i od razu przypomniala mi sie wczorajsza akcja z chlopakami. Bylam tez nieco zdziwiona ze tata jeszcze tego nie zauwazyl ale w duchu modlilam sie zeby to sie nigdy nie stalo.
- Tiara jakie masz plany na dzis ? - zapytal tata odrywajac sie od stolu.
- W sumie to.. To nie mam zadnych planow. - odpowiedzialam.
- Zrobisz cos dla mnie ? Pojechalabys do tych chlopakow i przekazalabys im teczke z dokumentami. Musza ja dostac dzisiaj i dzisiaj koniecznie musza ja oddac. - powiedzial tata. Oczywiscie sie zgodzilam z racji tego ze bardzo ich polubilam.
Uslyszalam nagle dziwek smsa, a ze telefon byl na gorze z niechecia podnioslam sie z kanapy i poszlam zobaczyc kto tym razem sie do mnie dobija.
'Mam nadzieje ze przyjdziesz sie pozegnac, o 16 mam samolot' odczytalam smsa od Jacoba i w panice zaczelam szukac ciuchow i z lekka sie ogarniac chcac zdazyc pozegnac sie z moim maluszkiem.
Po niedlugim czasie gotowa zeszlam na dol.
- Musze juz leciec. Zupelnie zapomnialam o tym ze Jacob dzis wyjezdza. I to na caly miesiac ! - mowilam do taty w pospiechu.
-  Ok, weź od razu dokumenty, adres Ci zapisalem na tej karteczce - powiedzial tata dajac mi do reki mala niebieska karteczke - i powiedz zeby ja dzisiaj oddali - dodal tata po czym wyszlam z domu.
Wsiadlam do auta i ruszylam do Jacoba. Po drodze mijalam turystow, ktorzy zachwycali sie Double Decker, a z racji tego ze zaczely sie wakacje turystow jest o niebo wiecej jak przez reszte 10 miesiecy.
Wjechalam przed dom mojego przyjaciela, ten natomiast od razu pojawil sie na dworze.
- Czesc - zawolalam z usmiechem na ustach.
- Czesc, fajnie ze przyjechalas - powiedzial Jacob przytylajac mnie.
- Nie moglo mnie zabraknac - odpowiedzialam - Spakowany juz ?
- Chyba wszystko mam juz dopiete na ostatni guzik. Mam nadzieje - powiedzial Jacob i weszlismy do jego domu. Przywitalam sie z mama swojego przyjaciela. Znalam ja odkad pamietam i byla mi bardzo bliska, tak jakby zastepowala mi moja mame, byla bardzo podobna do niej z charakteru. Jacob zaprowadzil mnie do swojego pokoju.
- Carmen dotarla do domu po wczorajszej imprezie ? - zapytalam od razu.
- Nawet mi o niej nie mow - skrzywil sie Jacob.
Nie moglam powstrzymac sie od smiechu na widok miny Jacoba.
- Aż tak źle ? - zapytalam smiejac sie.
- Oprocz tego ze przez cala droge wyznawala nam milosc - mowil Jacob ale mu przerwalam.
- Jak to nam ? - zdziwilam sie.
- Mi i Christianowi. Potem powiedziala ze bola ja nogi i zcazela biegac na boso, a pod koniec tak sie zmeczyla ze musialem ja niesc - mowil Jacob a ja smialam sie wyobrazajac sobie jak to musialo wygladac.
- Jacob zbieraj sie powoli ! - uslyszelismy z dołu glos Pani Kate i mina od razu mi zrzedła.
- To nie fair ze mie na tyle opuszczasz - zrobilam smutna mine.
- Ale sobie od was odpoczne ! - powiedzial Jacob szczerzac sie do mnie jak osiol.
- No wiesz ?? Jak mozesz ! - zaczelam udawac scene niczym z filmu.
- Oj no juz dobrze, chodz tu do mnie - powiedzial moj przyjaciel rozkladajac rece w gescie do przytulenia sie. Podeszlam wiec i przytulilam Jacoba.
- Bede tesknic.. I pamietaj o mnie. I nie trac glowe dla jakiejs panienki z Manchesteru, wiesz Cheerlederek tam bedzie mnostwo ! - mowilam.
- I kto to mowi o traceniu glowy - Jacob popatrzyl sie nie mnie unoszac brwi.
Nie odpowiedzialam nic tylko jeszcze ostatni raz wtulilam sie w niego.
- Pa maluszku - powiedzialam i zeszlismy oboje na dol. Jacob odprowadzil mnie po czym znikl w drzwiach domu. Mi momentalnie zrobilo sie okropnie przykro. Czulam z Jacobem niesamowita więź, był dla mnie jak brat jak najlepszy przyjaciel i wizja tego ze wyjezdza na caly miesiac jakos nie byla mi obojetna.
Wsiadlam do auta, wzielam gleboki oddech i ruszylam w strone chlopakow. Mniej wiecej wiedzialam gdzie znajduje sie ulica na ktorej mieszkali wiec bez trudu dojechalam mniej wiecej w tamta strone. Jednak pozniej zaczelam troszke bladzic.
'Gdzie jest ta przekleta ulica' denerwowalam sie w sobie. Chwile jeszcze sie powkurzalam i w koncu znalazlam wystawiajac zeby i cieszac sie ze jestem w miare bystra. Teraz jeszcze numer domu.. O !
oOO !! Jej ! Jaki ekstra dom ! To na pewno tu ? Patrzylam na numer na karteczce i numer na bramie i wszystko sie zgadzalo. Wysiadlam wiec z auta i zadzwonilam do domofonu. Rozgladajac sie zauwazylam kamere. No coz pewnie chlopaki dbaja o bezpieczenstwo i nie przejelam sie tym. Jednak po chwili zauwazylam druga kamere. O i jest trzecia ! 'Boońciu no bez przegiecia' pomyślałam i w tej chwili w bramie znalazl sie uroczy ciemny chlopak Zayn ze zdziwiona mina.
- Tiara ?? - zapytal na wejsciu.
- Czesc - usmiechnelam sie nieco niepewnie, bo chlopak chyba nie cieszyl sie ze mnie widzi.
- Co ty tu robisz ? - zapytal i zaczal sie nerwowo rozgladac.
Zrobilam dobra mine do zlej gry bo w sumie nie bylo to przyjemne powitanie.
- Nie martw sie ja tylko na chwile. Mam do przekazanie dokumenty od taty. Aha ! I macie je obowiązkowo dzisiaj dostarczyc mojemu tacie bo mowil ze to bardzo pilne. No to czesc ! - powiedzialam na jednym wdechu i chcialam odejsc ale w bramie pojawil sie Harry.
- Tiara ! Czesc - usmiechnal sie loczek i w tym momencie zauwazylam jego urocze doleczki. ' To jest najpiekniejszy usmiech jaki kiedykolwiek widzialam' pomyslalam w duchu i rowniez sie usmiechnelam.
- To ja bede lecial pa ! - powiedzial Zayn i odszedł w stronę domu.
- W końcu jakies normalne powitanie - zasmialam sie a Harry sie nieco zdziwil.
- Jak to ? - zapytal.
- Twoj kolega sie troche dziwnie zachowywal - powiedzialam.
- No cos Ty ! Zayn ? Poprostu byl oszolomniony Twoim widokiem - usmiechnal sie znow uroczo a podemna uginaly sie kolana.
'Tiara wez sie ogarnij' myslalam w duchu kiedy uslyszelismy czyjs glos z domofonu.
- Uuu !! Oszolomiony Twoim widokiem. Chłopaki !! Slyszeliscie to ?! Hahahah.
- To Louis nie przejmuj sie - zasmial sie Harry na co ja tez wybuchnelam smiechem.
- Okej je bede uciekac juz, a wy wypelnijcie te papiery od Taty i pamietajcie zeby je oddac dzisiaj z powrotem - powiedzialam.
- Tak jest - zasalutowal Harry na co ja wybuchnelam smiechem.
- No to pa - usmiechnelam sie i dalam calusa w policzek Harremu.
- Do zobaczenia - powiedzial po czym puscil mi oczko.

Jechalam autem z powrotem do domu i myslalam o Harrym. W koncu sie na tym zlapalam i uderzylam sie w czolo. 'Przeciez mam Davida ! Wczoraj sie z nim calowalam a dzis juz mysle o innym ??' Nienawidze swojego wewnetrzego sumienia.. Zadzwonilam po drodze do Carmen zeby sie spotkac jednak uslyszalam tylko ze nie ma sily, ze leczy kaca i spotkamy sie jutro po jej pracy. No tak, jutro pierwszy dzien pracy u Vivienne Westwood. Jak ja jej zazdroszcze ! Nie mam smykalki co prawda jak moja przyjaciolka do projektowania ubrac, szycia, przerobek i innym manualnych czynnosci ale np nosic takie ubrania na pokazach mody jako modelka to by bylo cos ! Jednak po chwili doprowadzilam sie do porzadku, przeciez ja sie nie nadaje na modelke ! Moglabym im jedynie buty czyscic..
Pomyslalam o Davidzie, ze moglabym sie z nim spotkac ale.. Ale co za duzo to niezdrowo, z reszta niech sam sie pierwszy odezwie. Przeciez to facet ma sie starac o dziewczyne bylo by chore gdyby bylo odwrotnie ! Coż.. Jacob tez juz wyjechal.. Pozostaje mi dzisiaj samotne siedzenie w domu..




Taki jakiś suchar.. Prosze o komentarze, jezeli chcialybyscie cos zmienic to piszcie z checia sie dostosuje ;) I z góry dziekuje za komentarze gdyz sa one dla mnie bardzo wazne !