piątek, 7 grudnia 2012

Rozdział 19

Ehh.. Wstałam rano z okropnym bólem głowy ! Po kolei przypominając sobie wszystkie wydarzenia z minionego dnia. Wczorajszy dzień mogę mianować Dniem Stulecia. Zaczynając od akcji na wybiegu, nie pomijąc pokazowego biegu Carmen. Na samą myśl cicho się zaśmiałam. No i oczywiście wczorajsza końcowa rozmowa z Harrym.. Aww.. Na samą myśl o nim mam wypieki na twarzy.. Moje jakże piekne myśli o loczku przerwaly dziwne jęki Carmen.
- Tiaraa ? - powiedziała chrypowatym głosem Carmen.
- Co jest ? - zapytałam z niechęcią. Jak ona śmie przerywać mi , kiedy rozmyślam o Harrym ?
- Jest tu jakaś woda ? - spytała i usiadła na lóżku. Wyglądała jak siedem nieszcześć. Na twarzy miała zadrapanie, łokcie i kolana miała opatrzone i wyglądała poniekąd jak mumia.
- Co się patrzysz na mnie.. - powiedziała oburzona i złapała sie za głowe - To co pójdziesz mi po wodę ? - zapytała jeszcze raz tym razem milszym tonem głosu.
Zeszłam na dół. W sumie nie wiem dlaczego łudziłam się, że nikogo na dole nie będzie, w końcu była już 10 godzina. Z progu przywitał mnie Zayn.
- Co pić się chcę ? - przywitał mnie z uśmiechem i podał mi butelkę wody.
- Dzięki Zayn - powiedziałam i zaczęłam pić wodę.
- Zaraz pękniesz - zaśmiał się widząc jak obalam pół butelki wody.
- Tego mi było trzeba, dzięki - uśmiechnęłam się do Zayna i skierowałam się w stronę schodów.
- Zejdzcie już na śniadanie, Niall już coś pichci - powiedział.

Chwilę nam zeszło, żeby jakoś się ogarnąć i wyglądać w miare normalnie. Zeszłysmy na dół, dzie siedział Lou, Zayn i Niall. Chłopaki jedli już śniadanie, brakowało tylko Harrego.
- A gdzie Harry ? - zapytałam.
- Pewnie śpi - odpowiedział z pełna buzią jedzenia Niall.
- To ja pójde go obudzić. - powiedziałam i skierowałam sie do pokoju Harrego.
Lekko zapukałam ale Harry sie nie odzywal. Postanowilam ze wejde i poatrze troche na Harrego jak słodko śpi. Uchyliłam lekko drzwi. Loki Harrego opadały delikatnie na jego twarz, ręke trzymał pod poduszką. Zamknęłam drzwi i podeszłam do Niego bliżej. Chwilę tak na Niego patrzyłam kiedy w końcu otworzył oczy i zaczął się śmiać.
- Oż ty kłamczuchu ! - wstałam z podłogi i podeszłam do okna, nie chcąc aby Harry zobaczyl jak sie rumienie.
- Powinnaś być mi wdzięczna. Dałem Ci czas na tą cudowną chwilę patrzenia na mnie - powiedział.
- Dzięki za Twą dobroć o Panie ! - zaśmiałam się - a teraz wstawaj Niall zrobił nam śniadanie.
- Przecież jest dopiero - po 10 - dokończyłam za Niego.
- Usiadź na chwilę - Harry poklepał miejsce obok Niego na łóżku. Poszłusznie więc usiadłam na ciepłym łóżku. Harry zaczął palcami dotykać moje gołe ramię - Dziękuje Ci za wspaniały wieczór - powiedział cichutko.
- Ja też Ci dziekuję - wyszeptałam równie cicho jak On. Harry zbliżył swoją twarz do mojej lec zku mojemu zaskoczeniu pocałował mnie w czoło. Zdezorientowana zaśmiałam się i wstałam z łóżka zdzierając z Niego kołdrę.
- A jakbym był Nagi ? - zapytał.
- To bym sobie popatrzyła, proste - powiedziałam a na mojej twarzy wylądowała poduszka - Za co ? - zapytałam i zmierzyłam go wzrokiem. Harry szybko ubrał spodenki i koszulkę - Za To, że jesteś - uśmiechnął się uroczo , złapał mnie za ręke i zeszliśmy razem na dół.
W miłej atmosferze zjedliśmy śniadanie. Carmen ciągle jęczała, że ją boli, Lous jak zwykle zachowywał sie jak ograniczony umysłowo. Bardzo go lubie, a jego żarty wprost uwielbiam. Niall oglądał mecz koszykówki a Zayn grzebał coś w laptopie.
Jedliśmy z Harrym kiedy dostałam smsa od Taty: 'Wracaj do domu'.. Jak na mojego tatę ten sms był dziwny, nawet bardzo.. Podziękowałam więc chopakom za mozliwy nocleg, pożegnałam się z każdym z osobna i wyszlysmy razem z Carmen na dwór.
Postanowiłyśmy nieco zaczerpnąć świeżego powietrza i wracałaysmy do domu na nogach.
- Mów co się dzieje - powiedziala od razu.
- Ojciec napisał mi smsa ze mam wracac do domu, az sie boje - odpowiedzialam.
- Nie o to pytam. Zreszta pewnie tylko jest zly o to ze nie wrocilad do domu. Chodzi mi o Harrego, Jena ! Jak wy razem słodko wygladacie ! A jak On na Ciebie Patrzy ! Aaaww !! Tiara czy Ty to pojmujesz ? Rozkochalas w sobie Harrego ! Harrego z One Direction ! - podniecala sie.
- Skad wiesz, moze tylko tak udaje. - odpowiedzialam.
- Co ty za glupoty opowiadasz, Tiara ! Ogarnij sie ! I otowrz oczy, albo nie wiem. Kup sobie okulary. - zirytowala sie - ale jest i tak problem.
- Jaki znowu ? - zaytalam ciagle myslac o smsie od Taty.
- No jak jaki ? A David ? Co mu powiesz ? - zapytala.
Mimowolnie zaczelam sie smiac.
- Teraz dopiero wychodzi na jaw jak dlugo ze soba nie rozmawiałysmy - odpowiedzialam - nie ma już żadnego Davida, temat zamkniety.
- Ale co sie stalo ? - zapytala przejeta Carmen. Opowiedzialam wiec swojej przyjaciołce wszystko to co mnei spotkało tego feralnego ranka. To jak zobaczylam Davida, ktory caluje inna laske i pozniejsza wymiana zdan. Carmen w ogole sie nie zmartwila.
- Teraz masz Harrego - znowu zabawnie poruszyla brwiami. Szlysmy w ciszy przez chwile jednak Carmen znowu zaczela nadawac.
- Dzisiaj masz spotkanie u mnie w pracy, pamietasz ? - zapytala.
- Pamiętam - odpowiedzialam.
- Pójde z Toba jesli chcesz.
- Nie wiem czy w ogóle pójde - odpowiedzialam obojetnym tonem.
- Puknij się w czoło. Albo wiesz co ? Ja zrobie to za Ciebie - powiedziala i zblizyla sie do mnie.
-Spadaj - zasmialam sie.
- No to nie gadaj tak. Za 2 godziny u Ciebie jestem - powiedziala Carmen i poszla na skrzyzowaniu w lewo, ja poszlam w prawo.
Po około 10 minutowej drodze doszłam w końcu do domu.
Otworzyłam drzwi i uslyszalam szczekanie Ashmira. Zdjęłam buty i poszłam w głąb do domu, gdzie tata siedzial w kuchni i wypelnial jakies formularze.
- Milo ze zawitalas - powiedzialm obojetnym tonem.
- Jak to mówią wszędzie dobrze ale w domu najlepiej. - odpowiedzialam.
- Gdzie bylas ? - zapytal.
- Wieczorem bylam na bankiecie z Carmen - odpowiedzialam.
- I z Harrym Stylesem - dokonczyl.
- Skad wiesz ? - zapytalam.
- Wszyscy wiedza - powiedzial i podal mi gazete na ktorej widnialo zdjecie naszej trojki z Vivienne Westwood.
- Powinnas mi powiedziec, ze chcesz zostac modelka. - powiedzial.
- Nie chce. Poprostu wyszlo tak a nie inaczej. Carmen potrzebowała pomocy.
- Dobra nie wazne. Gdzie bylas na noc ? - zapytal wkurzonym glosem co mnie rowniez zaczelo irytowac.
- W domu u chlopakow - powiedzialam nalewajac sobie soku do szklanki.
- U One Direction ? -
-Tak.
- Powinnas mnie byla poinformowac - powiedzial zachwoujac w dalszym ciagu ten sam ton glosu.
- Ty mnie rowniez powinienes informowac - odpowiedzialam.
- Ale ja jestem dorosly ! Jestem twoim ojcem !
- Przypominam Ci ze ja tez jestem juz dorosla i potrafie myslec za siebie !
- Ale jestes moją córką, i dopóki mieszkasz ze mną obowiązują Cie pewne zasady !
Nie odpowiedzialam nic.. Wkurzona poszlam na gore do swojego pokoju i walnelam sie na łóżko..



*********************************
Rozdzial krótki za co z góry przepraszam ale spieszę
się na koncert Cezika ! :D
Już sie nie moge doczekać, za 20 minut powinnam wychodzic a
siedze jeszcze w dresie i w kapciach.
Spotkalo mnie wyroznienie ze strony Ani20 za co bardzo dziękuje ;D
Pozdrawiam ;**

piątek, 30 listopada 2012

Rozdział 18

W dobrych humorach wyszliśmy z klubu, mój chód nie przpominał już tego z wybiegu a mój język plątał się jeszcze gorzej jak nogi. Carmen była chyba jeszcze w gorszym stanie jak ja, dodatkowo swoje czułości zaczęła przelewać na Sergio - bo tak ma na imię nowy obiekt westchnień mojej przyjaciółki ( przynajmniej jeśli chodzi o tą imprezę).
- Carmen chodź już, tutaj są ludzie z Twojej pracy - upomniałam ją pomimo tego, że wypiłam dużo, dość kontaktowałam.
- No niech się dziewczyna nacieszy - zaśmial się Harry - pewnie jutro i tak o sobie zapomną - szepnął mi do ucha po czym przeszył mnie przyjemny dreszcz. Usmiechnęłam się lekko i nie powiedziałam już nic, Harry złapał mnie za rękę i odeszliśmy kawałek od całuśnych, żeby im nie przeszkadzać.
- Musiałem Cię stamtąd zabrać, nie mogę na to patrzeć. Jak można się całować ! - powiedział a ja patrzyłam na Niego jak na ostatniego kretyna. Przeszło mi przez myśl, że może Harry jest gejem a wszystkie jego gesty były poprostu najzwyczajniej w swiecie przyjacielskie. Po czasie zorientowałam, że mój mózg już racjonalnie nie myśli i wybuchnęłam smiechem - Harry a może Ty jestes gejem ! - powiedziałam mierząc go z góry na dół.
- Ooo ja widzę, że Ty jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz - powiedział Harry z całkowitą powagą co kompletnie zbiło mnie z tropu.
- No co tak patrzysz nie słyszałaś historii o Larrym ? - patrzył na mnie podejrzliwie a ja zastanawialam sie o co mu moze chodzic, pewnie plecie glupoty bo za duzo wypil. W tym samym czasie przyszla Carmen.
- Ej wiecie co ? - zapytala i zadziornie sie usmiechnela.
- Harry uwazaj ! W tym momencie mamy sie bac ! - krzyknelam i schowalam sie za Jego plecami. Carmen wybuchnela smiechem i zaczela zdjemowac buty.
- A mówiłam ! - powiedzialam i dalej z zaciekawieniem przygladalam sie co robi moja przyjaciołka.
- Carmen mogę wiedziec co robisz ? - zapytal Harry i uzyskal odpowiedz, poniewaz w tym momencie Carmen zaczela biec. Myslalam ze sie posikamy ze smiechu widzac Carmen biegnaca na boso, zataczajaca sie przez caly chodnik i potykajacą się o każdą napotkaną rzecz. Nie wiele mysląc zaczelismy biec za nia.
- Carmen przypominam Ci, że nasz dom jest w zupelnie inna strone ! - mowilam zasapana.
- Wieczorny trening dobrze mi zrobi - powiedziala i odwrocila sie do nas zeby sie wyszczerzyc. I to byl blad.
- Ałaaaa !! - zaczela krzyczec jak male dziecko.
- Nic Ci nie jest ? - zapytal Harry, i razem do niej podeszlismy. Carmen lezala na chodniku, z zakrwawionymi kolanami i lokciami. Zaryla rowniez twarza więc i na twarzy widnialo niezle drasnienie. Wygladalo to naprawde okropnie, ale z tego wszystkiego nie moglam powstrzymac sie ze smiechu.
- Tiara to nie jest smieszne ! Patrz jak ja wygladam ! Ałaaa jak boli ! - powiedziala z mina smiertelnika.
- Myślę, że powinnismy isc gdzies na ostry dyzur, żeby ktoś mógł Cię opatrzyć - powiedzial Harry na co Carmen zbladła jeszcze bardziej.
- Kpisz czy o drogę pytasz ?! Nie idę na żaden ostry dyżur, sama sobie popatrze ! - zabełkotała.
- Chyba opatrzę - zasmialam sie jeszcze glosniej - pozatym patrz jak ty wygladasz. musi zając się Tobą specjalista - powiedzialam z troską.
- Tobie tez by sie przydal specjalista. Ale na glowe ! - powiedziala.
- Nie gwiazdorz i nie zachowuj sie jak dzieciak ! - odpowiedzial rowniez z oburzeniem.
- Dziewczyny błagam przestancie ! - powiedzial zdezorientowany Harry na co z Carmen zaczęłyśmy się smiać. Harry patrzył to na mnie to na moja przyjaciółke z lekkim zdziwiniem i pokiwał głową - Jeżeli nie na ostry dyżur, to idziemy do mnie i koniec dyskusji - powiedzial i podniosl Carmen która w dalszym ciagu lezala na podlodze.
- Ale ja chyba - nie dokonczylam bo Harry smial mi przerwac - Żadne ale ! Idziemy wszyscy, pozniej bedziemy sie martwic co dalej.
- Ale jest 2 w nocy - zasmialam sie. Harry nie powiedzial nic tylko sie usmiechnal. Zlapalam Carmen z drugiej strony i szlismy przez miasto jak trzy nawalone strusie.


Kiedy po 30 minutowej drodze w koncu doszlismy do domu Harrego i chlopakow bylam wykonczona ! Noszenie Carmen na barkach nie nalezalo do przyjemnych czynnosci.
Harry staral sie zachowywac jak najciszej sie da, za to kiedy Carmen wparowala do domu ze swoim - Kochanie ! Wrocilam ! - caly plan poszedl na marne bo kiedy uslyszalam to ja, zaczelam smiac sie ze swojej nieogarnietej przyjaciolki. Harry juz tez nie mogl i z trudem powstrzymywal sie od glosnego wybuchy smiechu. Usiedlismy na wysokich krzesłach które były przy blacie. Harry wyjął z apteczki wszystkie potrzebne rzeczy do opatrzenia Carmen i zabralismy sie do roboty. Oczywiscie Carmen nie byla by soba, gdyby nie wrzeszczala jak opetana jak to bardzo ja bolą zdarte kolana polewane woda utlenioną.
Wiedzielismy, ze zaraz wszyscy sie zleca zobaczyc co sie stalo i dlugo nie musielismy czekac. W kuchni pojawil sie Liam, Zayn i Niall.
- Kurwa co sie tu dzieje ?! - powiedzial zaspany i zdenerwowany Zayn ale kiedy zobaczyl co tak naprawde sie dzieje od razu zmiekl - a to wy.. myslales ze ktos sie wlamuje - powiedzial i zlapal za butelke z wodą.
- Trochę się nam nie udało, ale już prawie bylam w Twojej sypialni ale widzisz.. Carmen wszystko zepsula - powiedzialam do Zayna  i ugryzlam sie w jezyk. Nie ma to jak niepochamowanie swoich slow po alkoholu. Mulat zasmial sie z moich slow i puscil mi teatralnie oczko.
- Przyniesliscie cos do jedzenia ? - zapytal Niall. Harry pokrecil glowa, probujac sie nie smiac poniewaz w dalszym ciagu opatrywalismy Carmen.
- Harry co sie stalo ? - zapytal Liam.
- Wywrocilam sie, przepraszam moja wina, nie chcialam was obudzic - powiedziala carmen i spuscila glowe. No tak ! Teraz przyszedl czas na alkoholowego doła. Wymienilismy z Harrym znacząco spojrzeniami i wybuchnelismy po raz setny tego wieczoru gromkim smiechem.
- Pomóc wam ? - zapytał.
- Damy sobie rade - usmiechnelam sie do Liama.
- W takim razie ide spac. Tylko blagam badzcie ciszej - powiedzial i poszedl do sypialni. Skonczylismy bandazowac Carmen po czym kazalam przyjaciolce brac dupe w kroki i zwijac sie do domu.
- O tej godzinie chcecie same isc do domu ? - zapytal Zayn.
- A od czego są taxówki ? - odpowiedzialam pytaniem na pytanie..
- Ale u nas jest dużo miejsca, zmiescicie sie - powiedzial Harry.
- Na przyklad u mnie w lozku jest duzo miejsca - wyszczerzyl sie Niall.
- Dzięki Niall zapamiętam na przyszłosc - usmiechnelam sie do blondyna.
Po kilkuminutowej klotni z chlopakami i braku przewagi w liczbie argumentow dlaczego mamy wracac do domu skonczylo sie na tym ze jednak zostałysmy. Harry pokazal nam sypialnie w ktorej bylo ogromne lozko wiec bez trudu zmiescimy sie tam we dwie. Carmen gdy tylko zobaczylo lozko wskoczyla do Niego rozbierajac sie przy chlopakach z sukienki.
- Emm robi sie ciekawie. Mogę spac z wami ? - zapytal Zayn wpatrujac sie na Carmen ktora przykrywala sie koldra. Harry zrobil sie momentalnie czerwony co mnie troche rozbawilo, ale naprawde widok skrępowanego Harrego byl przeuroczy !
- To ten.. My już pojdziemy. Zayn chodz - powiedzial Harry - Dobranoc - powiedzieli i wyszli z pokoju.
Mialam ochote przebrac sie w wygodne ciuchy i wziac szybki prysznic ale zorientowalam sie, ze przeciez nawet nie mam w co sie przebrac. Postanowilam pojsc do Harrego, zeby uzyczyl mi jakas swoja koszulke do spania.
Wyszlam na korytarz i zastanawialam sie ktore drzwi są od pokoju Harrego. No coz, sprobuje po kolei..
Zapukalam do pierwszego i nasluchiwalam chwile, po czym uslyszalam glosne chrapniecie. ' O jeja' zasmialam sie w sobie i poszlam dalej zapukać do drugich drzwi.
- Tiara ? Moge wiedziec co robisz ? - uslyszalam za soba glos Harrego.
- O wlasnie Ciebie szukalam - powiedzialam do Harrego - dasz mi cos do spania ? w sukience raczej nie spi  sie za wygodnie.
- Idiota ze mnie, nie pomyslalem o tym, przepraszam - powiedzial i poszlismy w strone Jego pokoju. Harry wreczyl mi swoja koszulke.
- Nie wiedzialam ze nosisz takie duze rozmiary - zasmialam sie - ok, pojde juz. Dobranoc - usmiechnelam sie do Harrego na co Harry odpowiedzial mi o poslal mi swoj czarujacy usmiech.
Weszłam do łazienki. Alkohol w dalszym ciagu dawal o sobie znac, poniewaz krecilo mi sie w glowie. Przemylam twarz i przebralam sie w za dużą koszulkę od Harrego. Przepukalam zeby plynem do jamy ustnej chwała Temu kto to wymyslil !  i wyszlam. Kiedy zamykalam drzwi od lazienki uslyszalam:
- Myslalem ze sie utopilas - powiedzial Harry a ja myslalam ze dostane zawalu.
- Harry błagam nie rob tak wiecej - odetchnelam z ulgą.
- Ale ja przeciez nic nie robie - powiedzial Harry i objal mnie w pasie. Stalam jak wryta, glos Harrego sprawial, ze cala drże.
- Jest Ci zimno ? - szepnął mi do ucha i poczulam cieplo na swojej szyji po czym przeszedl mnie przyjemny dreszczyk. Nie wiedzialam co powiedziec. Mialam ochote wtulic sie w Harrego i sluchac jego slow, ktore kiedy wypowiadal wywolywaly u mnie burze pozytywnych emocji. Kiwnelam głową, tym samym odpowiadajac na zadane pytanie ze tak, jest mi zimno.
- w takim razie dobranoc, idz spac bo jeszcze sie przeziebisz - a ja dalej stalam jak glupia. Moglam powiedziec, ze nie jest mi zimno a wtedy Harry przytulil by mnie i wszystko poszlo by zgodnie z planem. Brawo Sherlocku ! Niestety moj genialny plan nie wypalil.
- Dobranoc - odwrocilam sie w strone Harrego i popatrzylam mu prosto w oczy delikatnie sie usmiechajac.


*************************
Wyszło kilka rozdziałów z jednego dnia ;D
Chcialam podziękować, za ponad tysieczną liczbę wejść 

Pozdrawiam oczywiscie nowe czytelniczki ;)
Jak i te wierne i niezastąpione - tak Evelyn mówie o Tobie ;D
Liczę na komentarze ! ;)

poniedziałek, 26 listopada 2012

Rozdział 17

Wyszłam na korytarz w sukience od Carmen. Sukienka była śliczna ale klasyczna. Uroku dodawała baskinka.
- Ślicznie wygladasz - powiedziała Carmen zza rogu, po czym znowu weszłyśmy do garderoby - ale w tych butach chyba nie zamierzasz isc - skrzywila sie i popatrzyla na moje tenisowki, ktore nijak nie pasowaly do sukienki.
- Są takie wygodne, że nie mogłam się oprzeć - wyszczerzyłam się na co Carmen spiorunowała mnie wzrokiem i wyciągnęła zza pleców śliczne szpilki koloru złotego. Oczy od razu mi się zaświeciły.
- Dawaj to - wyrwałam jej te cudeńka z rąk i założyłam na stopy.
- Gdzie masz Harrego ? - zapytała i zabawnie poruszyła brwiami.
- Coś ci się w twarz stało - powiedziałam z powagą.
- Co takiego ?! - spanikowała.
- Brwi Ci się dziwnie ruszają - powiedziałam do przyjaciółki.
- Uff już myślałam, że się rozmazałam - powiedziała cienkim głosem naśladując panienki z Top Madl. Wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Widziałaś jak On na Ciebie patrzy ? W życiu nie widziałam, żeby facet tak się patrzył na kobietę, nawet w najlepszym romansidle !
- Ekhem - w garderobie ktoś się pojawił. Jak na złość to był Harry, mam nadzieję, że nie słyszał naszej rozmowy. Zrobiłam się czerwona jak burak - Nie przeszkadzam ? - zapytał i dopiero teraz zorientowałam się że razem z Carmen patrzymy na niego jak stuknięte idiotki.
- Nie nie coś ty - zaczęłyśmy się tłumaczyć na co Harry zaczął się śmiać.
- Dobra laski idziemy podbijać ta nudną imprezę - powiedział po czym objął nas ramieniem i poszliśmy w stronę odbywającego się bankietu.

Staneliśmy przy wejściu.
- Tylko bez żadnych akcji, przypominam że ja tu pracuje - powiedziała poważnie Carmen na co wybuchnęłam śmiechem.
- I kto to mówi - spojrzałam na Carmen sama dziwiąc się, że ona coś takiego powiedziała.
Po przekomarzaniu się z Carmen w trójkę weszliśmy do wielkiej sali gdzie odbywał się bankiet. Od razu zwrócilismy na siebie uwagę, z powodu oczywiście Harrego. Z początku nie wiedziałam jak się zachować, dziennikarze, którzy zostali wpuszczeni do środka a było ich dwóch od razu do nas podeszli i zaczęli strzelać foty. Jeden podszedł do Harrego i zaczął zadawać mu pytania. Carmen jak zwykle była pewna siebie więc i ja starałam się zachowywać dośc naturalnie. Złapała mnie za rękę i ciągnęła w nieznanym mi kierunku.
- Będziemy się kreciły koło Vivienne - powiedziała z intrygą Carmen.
- Przepraszam, czy mogę przeprowadzić z Paniami wywiad ? - zapytał ten drugi redaktor.
- Niestety nie teraz - powiedziała Carmen w ogóle na niego nie patrząc szła dalej.
- Po co jej tak dupe liżesz ? - skrzywiłam się i sięgnęłam po poncz.
- Wyrażaj się. Jesteśmy na kulturalnej imprezce - powiedziała Carmen na co od razu wybuchnęła śmiechem.
- Tak, tak to w ogóle do Ciebie nie pasuje - zaśmiałam się i zobaczyłam, że Harry idzie w naszym kierunku.
W tym samym czasie podszedł do nas ten natrętny dziennikarz.
- Czy to Pani jest tą tajemniczą blondynką, która ostatnio pokazała się na łamach gazety razem z Harrym Stylesem ? - zapytał prosto z mostu a mnie zatkało. Carmen zakrztusiła się jedzeniem co zdezorientowało mnie jeszcze bardziej.
Poczułam jak Harry delikatnie musnął ręką o moją rękę. Wzięłam głęboki oddech.
- Tak, z tego co pamiętam to byłam ja - powiedziałam i z tego całego stresu nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
- Co Panią łączy z Harrym ? Śmiem twierdzić, że jest coś na rzeczy skoro pokazujecie się razem na bankietach. - powiedział a mnie znowu zamurowało. 'Co Cię to obchodzi" pomyślałam tylko ale moja odpowiedź była inna.
- Z Harrym znamy się co prawda od niedawna, ale za to ja mogę śmiało nazwać go swoim przyjacielem. Jako para przyjaciół, pojawiliśmy się na tym bankiecie razem z moją przyjaciółką, która pracuje u Vivienne Westwood. - powiedziałam nie za dużo nie za mało, i modliłam się w duchu żeby już się odemnie odwalił.
- Czy coś się zmieniło w Pani życiu odkąd poznała Pani One Direction ? - zapytał.
- Oprócz tego, że zyskałam wspaniałych przyjaciół nie sądzę, żeby do tej pory coś się w moim życiu zmieniło - powiedziałam.
- Dziękuje bardzo za rozmowę. Życzę miłej zabawy - powiedział i poszedł a ja duszkiem dopiłam resztkę swoje ponczu.
- Świetnie Ci poszło - stwierdził Harry - chyba sobie wytatuuje twoje słowa na czole - zaśmiał się.
- Jakie ? - zdziwiłam się.
- Powiedziałaś, że jestem Twoim przyjacielem. I słusznie powiedziałaś, że do tej pory nic się w Twoim życiu nie zmieniło - zaintrygował mnie tym zdaniem.
- To znaczy ? - zapytałam ale nie uzyskałam odpowiedzi bo podeszła do nas nie kto inny jak sama Vivienne Westwood.
- Miło was widzieć - powiedziała i podała nam dłoń - Jestem miło zaskoczona, Twoim przybyciem Harry - powiedziała zwracając się do Harrego - i również Tobie pragnę podziękować, za gotowość i chęc do współpracy z nami. - te słowa skierowała do mnie - proszę się zjawić jutro w naszej firmie, fotografowie będą na Panią już czekać. A teraz przepraszam Was, idę powitać resztę gości - powiedziala i poszla.
Byłam taka szczęśliwa w tym momencie aż trudno sobie wyobrazić ! Sama Vivienne poprosiła mnie abym przyszła jutro. do niej. na spotkanie. na zdjecia.
- Dojdzie do tego, że będziesz sławniejsza odemnie - powiedział Harry.
- No oczywiście, że będzie już za niedługo. Już ja się o to postaram ! - Carmen nie dała mu dojść do głosu tylko sama trajkotała jak najęta.
Staliśmy tak przez 30 minut, co chwilę ktoś do nas podchodził, rozmawiał. Gdyby nie było tu Harrego pewnie by nas inaczej traktowali.
- Dobra idziemy dalej, na lepszą imprezę. - powiedziała Carmen.
- I ty teraz dopiero mówisz, że jest jakaś lepsza impreza ? Stoimy tu niewiadomo ile niewiadomo po co na jakims nudnym bankiecie i zbijamy bąki - Harold się zirytował na co się zaśmiała widząc go z takim grymasem na twarzy.
- Oj nie gadaj tyle tylko chodzcie. To impreza dla V.I.P czujecie to ? Bo ja do tej pory nie moge uwierzyc - powiedziala Carmen i weszlismy do sali gdzie zadni fotoreporterzy nie mieli wejscia.
Usiedlismy przy jednej lozy, ktora jeszcze byla wolna. Harry poszedl po drinki a my z Carmen siedzialysmy i patrzylysmy na parkiet jak ludzie się bawią.
Po chwili pojawił się Harry i jego obiecane drinki. Impreza powoli się rozkręcała. Do naszego stolika doszło dwóch modeli i dziewczyna jednego z nich. Całkiem sympatyczne towarzystwo, Carmen już się śliniła na widok przystojnego modela. My natomiast z Emily i Denisem bo tak mieli na imię poszliśmy na parkiet. Czułam już szum w głowie po paru drinkach, niestety mam słabą głowę. Harry tańczył blisko mnie co chwilę ocierając sie o moje ciało. Za każdym razem gdy tak robił czułam dreszcze na całym swoim ciele. To bylo niezwykle uczucie. Nie chciałam patrzeć Harremu w oczy, ale za każdym razem gdy podniosłam głowe lekko w góre czułam jak Harry pożera mnie wzrokiem ciaglę sie na mnie patrząc. Po chwili czulam ze nie mam juz zachamowań i przysunęłam się jeszcze bliżej Harrego. Harry objął mnie w pasie i zaczeliśmy tańczyć. Patrzyliśmy sobie w oczy, czulam motyle w brzuchu i myslalam ze zaraz oszaleje ze szczescia. Oparł swoją głowe o moje czoło i przez chwile staliśmy w bezruchu. Piosenka niestrety się skonczyła i wrocilismy do swojej lozy dalej pijac i bawiac sie w dobrych humorach i swietnym towarzystwie. Harry siedział obok mnie i trzymał mnie za rękę.
Teraz juz zrozumiałam słowa Harrego, od tej pory moje życie zacznie się zmieniać.


**************************************
W końcu przywołałam swój mózg do porządku ! Liczę na komentarze ♥♥♥♥

czwartek, 22 listopada 2012

Rozdział 16

- W koncu jestes ! - gdy tylko weszlismy do budynku od razu wyłonila sie Carmen. Widac było, że dziewczyna jest bardzo zestresowana i bardzo przejęła się swoim zadaniem.
- O i nie jestes sama - tym razem popatrzyla na Harrego i szeroko się uśmiechnela po czym zaczela nerwowo poporawiac fryzure.
- Dobra Carmen wytlumacz mi swoj chory pomysl - ponaglilam przyjaciółke sama bedac w niesamowitym stresie.
- Wytłumaczylam Ci juz dosc przez telefon - powiedziala - a teraz chodzcie za mna, mamy mało czasu - powiedziala i w trojke weszlismy do windy.
- Będziesz modelką, pod okiem samej Vivienne ! - zachwycila sie Carmen.
- Mów tak dalej to zaraz stąd ucieknę, mogę nawet wyskoczyć przez okno - skrzywilam sie na co Harry zaczal się smiać, a moja przyjaciółka mu zawtórowała. Pokiwałam tylko głową i nerwowa zaczęłam tupać nogą. Gdy tylko winda się otworzyła, Carmen znowu zaczęła isc jak szalona. Zaprowadziła mnie do garderoby gdzie bylo juz kilka modelek. Faktycznie było ich mało. Stanelam jak wryta, widzac te wszystkie dziewczyny, ktore juz znaly sie na rzeczy wiedzialy co je czeka i byly pewne siebie. A ja ? O nie, nie to miejsce nie jest dla mnie ! Zawrocilam na piecie i stanelam na korytarzu. Carmen popatrzyla na mnie tak jakby miala sie zaraz popłakac. Harry stal i nie wiedzial co robić.
- Jesteś moją przyjaciółką, mam nadzieję że mnie nie zawiedziesz, Harry czekaj na mnie przy wejsciu dla V.I.P - powiedziała i poszła w nieznanym mi kierunku. Pięknie ! Nie ma to jak granie na uczuciach, Carmen jest wprost do tego stworzona !.
- Co jest ? Masz cykora ? - usmiechnal sie zadziornie Harry.
- I to jakiego ! - powiedzialam pelna emocji. Harry podszedł do mnie i podniosl moja twarz do góry trzymajac za brodę.
- Przecież wiesz, że dasz radę - uśmiechnął się się tak pięknie patrząc ciąglę w moje oczy - już mówiłem, że jesteś niezwykła i na pewno sobie poradzisz. A teraz głowa do góry i pokaż im wszystkim kto tu rządzi - zaśmiał się a mi od razu zrobiło się ciepło na serduchu.
- Dziękuje. Dziękuje, dziękuje, dziękuje ! - wykrzyknęłam i przytuliłam mocno Harrego.
- Nigdy nie zrozumiem kobiet - westchnął tylko po czym od razu wbiegłam do garderoby. Od razu zajęła się mną cała obsada fryzjerek, kosmetyczek, makijażystek. Wszystko działo się tak szybko, szum gwar i chaos poprostu mnie prerażał. One wszystkie były już chyba do tego przyzwyczajone więc i ja starałam sie zachowywać dośc naturalnie.
- Ty założysz to - powiedziała jakaś kobieta i wreczyla mi złotą sukienkę w lśniące cekiny, rękawy miała 3/4 z tym że na ramionach miała wycięcie, które przechodziło przez całe plecy. Wyglądała nieżle, ucieszona włożyłam to na siebie, patrząc w lustro. Twarz miałam naciągnietą z powodu zrobionego wysoko kucyka na głowie, od ktorego az mnie glowa bolala. No ale czego sie nie robi dla przyjaciolki.
- Włóż te buty - podeszla do mnie jakaś kobieta i rzuciła mi buty pod nogi. Spojrzałam tylko na nią spod byka, bo kto normalny rzuca takimi drogimi butami ?? Gdy tylko spojrzałam na te buty myślałam, że oszaleje ! Miały chyba z 18 cm ! Myślałam, że się tam zaraz popłacze ale w głowie miałam ciągle słowa Harrego "Jesteś niezwykła, pokaż im wszystkim kto tu rządzi". W tym momencie dziękowałam Panu Bogu, że na mojej drodze pojawił się Harry. Boski Harold z pięknymi zielonymi oczami i słodkimi dołeczkami. Na samą myśl sie uśmiechnęłam. Kurde ! Tiara skup się ! Dwa głębokie wdechy i pełna koncentracja. Założyłam buty i zakryłam swoją twarz dłońmi, myśląc o tym jak zaraz się skompromituje na wybiegu w tych buciorach.
- Dziewczyny ! Powaga ! Wdzięk ! Urok ! Te wszystkie cechy chce widzień na wybiegu ! - krzyczała zdenerwowana kobieta, która zaczęła ustawiać modelki - Macie jeszcze dwie minuty - powiedziała a mi kolana się ugięły. Ustawiłam się tam gdzie wskazała mi krzycząca kobieta i czekałam. To były najdłuższe 2 minuty w moim życiu. Czułam jak robię się cała mokra, przez chwilę miałam wrażenie, że moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa i nie chcą iśc, poprostu nawet one są przeciwko mnie ! Wdech  i wydech, wdech i wydech.. Okej moja kolej. I poszłam !
Patrzyłam przed siebie, koncetrując się na swoim chodzie i o tym, żeby się nie wywalić. Jeszcze chwilkę, jeszcze chwilkę. Teraz trzeba się zatrzymać, ugiąc kolano jedno drugie obrócić się i pojśc z powrotem do garderoby. Gdy tylko wróciłam z wybiegu myślałam, że oszaleje ze szczęscia. Zaczęłam piszczec i skakać ciesząc się, że jednak dałam radę. Inne dziewczyny popatrzyły się na mnie z lekka zdziwione ale zaraz potem to ja sie bardziej zdziwilam.
- No juz, juz. Przebieraj sie szybko, szybko bo nie ma czasu. Na chwile szczescia bedziesz maial czas ale po wybiegu. Teraz trzeba sie skupic. - podeszla do mnie ta najbardziej krzyczaca kobieta i wreczyla mi inna sukienke i inne buty.
- Ale.. ale jak to.. - probowalam cos z siebie wydukać ale niestety ona już zniknęła. To ja głupia buła ! Myślałam, że na tym się skończy i będe wolna ? Naiwna.. Oprzytomniałam i pośpiesznie zaczęłąm się przebierać w drugą sukienkę. Na szczęście tym razem buty były z ciut mniejszym obcasem. Znowu czekałam na swoją kolej ale tym razem już było lepiej. Wyszłam już pewniejsza siebie, w duchu byłam szczesliwa, kiedy czulam na innych wzrok innych osob, wiedzialam ze tam wsrod fotoreporterow, ktorzy co chwile swiecili fleschami siedzi Harry i patrzy na mnie. Wróciłam do garderoby i tak jeszcze 4 razy się przebierałam.
Po wszystkim usiadłam na krześle i wypiłam butelkę pół litrowej wody. Bylam wykonczona tym całym stresem ! Zamknelam oczy ale nie cieszylam sie ta chwila za dlugo bo do garderoby wparowala Carmen.
- Dziewczyno byłaś niesamowita ! Patrzcie dziewczyny to jest moja przyjaciółka ! Niedługo będzie najsławniejszą modelką ! - Carmen zachwycała się i gadała jak zwykle jak potłuczona. Wzięłam więc swoje ciuchy i wyszłam z garderoby na korytarz. Oparłam się o ścianę i dalej nie mogłam uwierzyć w to co się przed chwilą działo.
- Tiara ! Nawet nie wiesz jak Ci dziękuje ! Gdybyś widziała samą Vivienne jak na Ciebie patrzy ! - zachwycala się przyjaciołka a ja na te słowa mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Dziękuje. Jesteś najlepszą przyjaciółką pod słońcem - powiedziała Carmen i przytuliła sie do mnie.
- Ze mną też tak się przytulicie ? - naszą miłą chwilę przerwał Harry, który pojawił się obok nas.
- Na to trzeba sobie zasłużyc - powiedziala Carmen i wytknela mu język. Zaśmialam się i spojrzalam na Harrego.
- No co tak stoisz ! - krzyknela Carmen - pogrtauluj jej, nie wiem przytul, pocaluj cokolwiek ! Czekajcie na mnie przy V.I.P - uśmiechnela się i puscila mi oczko. Carmen i jej zagrania są poprostu rozbrajające. Przekręciłam tylko oczami i już jej nie było.
- Mogę prosić o autograf ? - zapytał Harry i uroczo się uśmiechnął.
- Przepraszam nie mam czasu, śpieszę się na spotkanie z Calvinem Klein - powiedzialam i po chwili zaczelismy się śmiać.
- Byłaś jak profesjonalna modelka. Jak zobaczylem Cię na poczatku w tych wielkich butach to mialem ochote podbiec i Cie z tamtad porwać - zasmial sie - ale bylas twarda i dalas rade, jestem z Ciebie dumny - powiedzial i podszedł do mnie bliżej.
- To było straszne ! Dziękuje Ci, że ze mną tu przyszedłeś - powiedziałam i pocałowałam Harrego w policzek. Nie wiem dlaczego, poprostu czułam że musiałam, że taki przyjacielki pocałunek będzie jak najbardziej na miejscu.
- To co idziemy ? - uśmiechnęłam się do Harrego i poszliśmy tam gdzie kazała nam Carmen. Gdy tylko ją zobaczyliśmy Carmen zaprowadziła nas do swojego biura gdzie znajdowala się rowniez pracownia w ktorej bylo pelno ciuchow i materialow.
- Ty zaloż to, a ty to - powiedziala do nas.
Popatrzylam to na nią to na Harrego.
- Po co ? - zdziwilam się.
- Idziemy na bankiet - wyszczerzyla się Carmen i pobiegla sie przebrac. Zostalam sama z Harrym.
- Wiedziales o tym ? - spiorunowalam wzrokiem biednego Harrego.
- Ehe. Ale postawila mnie przed faktem dokonanym - probowal sie bronic.
- To nie jest wytlumaczenie - zasmialam sie i rowniez poszlam sie przebrac.
Ciekawe jakie jeszcze przygody mnie dziś czekają..



********************************

Miał byc dłuższy ale postanowilam go jeszcze rozdzielic ;)
Liczę na komentarze i dziękuje z góry wszystkim, którzy czytają
moje wypociny ;D


czwartek, 15 listopada 2012

Rozdział 15


Wczorajszy dzien byl pelen emocji. Najpierw akcja z Davidem, ktory okazal sie totalnym dupkiem. Dobra, moze nie bylam jeszcze az tak zaangazowana ale sam fakt, ze jednego dnia caluje sie ze mna a potem z inna jest dość żenujący. Chyba będe musiala zdezynfekować usta. Potem wielki powrót chłopaków, ktorzy nareszcie mnie przeprosili z czego jestem bardzo szczęśliwa. Co prawda za dużo nie gadaliśmy o tym całym zajściu, co ja mówie my w ogóle o tym nie gadaliśmy !  Ale może to i lepiej ? Może kiedyś nadarzy mi się okazja porozmawiać o tym z któryś chłopaków..
Jednak wczorajszy dzień przebiła Carmen. Na samo wspomnienie o tym jak wygladala w chwili kiedy zobaczyła chłopaków chce mi się płakać ze śmiechu. A jej pisk słysze do dziś w uszach. Cała Carmen.. Ale co ja bym bez niej zrobiła ? Jest na tyle zwariowana i ma w sobie tyle pogody ducha, że mogła by góry przenosić. Na szczęście jej nastrój też mi się bardzo często udziela. Jednak myślę, że nie jestem na tyle silna co ona. Czyżby Carmen była dla mnie wzorem do naśladowania ? Może to za duże słowo, ale jednak niektóre jej cechy z pewnością by mi sie przydały. Btw. Carmen wzorem do naśladowania ? Kurde z moim mózgiem naprawdę jest już bardzo niewporządku !
Siedziałam w domu i zastanawiałam się co tu począć.. Nie ma to jak samotne wakacje. Mogłabym znależć sobie jakieś absorbujące zajęcie ale moje lenistwo góruje nad moim jakże wielkim zapałem. Siedziałam na kanapie i przełaczałam z kanału na na kanał kiedy usłyszałam dzwięk dzwonka do drzwi. Czyżby tata zapomniał kluczy do domu ? A tak właściwie to czemu dziś nie było go na noc w domu ? Dopiero teraz się zorientowałam, że tata nie wrócił na noc do domu. Otworzyłam drzwi ale nie ujrzałam tam taty, tylko zmieszanego Harrego.
- Cześć - przywitałam go ciepło. Chłopak szeroko się uśmiechnął - Cześć, przechodziłem obok i pomyślałem, że wpadnę - chlopak posłał mi znowu uroczy uśmiech. Aż mi się kolana ugieły ! Czy on musi się ciągle tak słodko do mnie szczerzyć ?
- Wchodź, akurat ubolewam nad swoim marnym losem - powiedziałam do chlopaka i zamknęłam drzwi.
Harry lekko się zdziwił - dlaczego marnym ? Ja wiem, że rozmowy z psem na ogół są dość dziwne no ale to nie powód do tego, żeby się nad sobą użalać. To podobno da się wyleczyć - powiedział z poważną miną ale zaraz po tym wybuchnął śmiechem.
Spiorunowałam go wzrokiem - I to jest Twoja pomoc ? Śmianie się z psychicznie chorej gadającej z psem chyba nie pomaga - powiedziałam.
- To jest zalecane w mojej terapii - dodał Harry z dumą w głosie.
- To ja mam gdzieś Twoją terapie - powiedzialam i wystawiłam mu język.
- Chcesz coś do picia ? - zapytałam i nalałam soku do szklanki.
Harry głaskał Ashmira i zaczął mnie naśladować gadając do Niego. ' I kto tu jest psychicznie chory' pomyślałam. Przypomniałam sobie o tacie, który nie wrócił na noc. Sięgnęłam więc po telefon chcąc dowiedzieć się czemu ojczulek wystawia takie numery.
- Halo tata ? - zapytalam kiedy uslyszalam dzwiek odebranego telefonu.
- Tiara ? To ty ? - zapytał zaspanym głosem.
'Przecież jest już 11, a mój tata jeszcze śpi?' pomyślałam.
- Czemu nie wróciłeś na noc ? - zapytałam wkurzona. - W ogóle mnie o tym nie poinformowałeś - dodałam.
- Nie wiedziałem, że kiedykolwiek będe musiał Ci sie tłumaczyć - bronił się.
- Widzisz, teraz role się odwróciły - dodałam.
- Obiecuję, że dzis na pewno pojawie się w domu - powiedzial chcąc załagodzić sytuację.
- Ok, kocham Cię pa - powiedziałam i sie rozłączyłam.
- Jesteś jak terrorystka - zaśmiał się Harry, który przysłuchiwał się mojej rozmowie z tatą.
- Ktoś musi dbać o porządek, mój ojczulek chyba przechodzi kryzys wieku średniego i zachowuje się jak nastolatek - powiedziałam zamyślona a w głowie pojawiła mi się głupia myśl, że może tata ma kogoś.. I właśnie u niej jest.. Nie nie ! Tiara wybij sobie takie głupie myśli z głowy ! Moje przemyślenia przerwał mi głos Harrego.
- Idziemy z Ashmirem na spacer ? - zapytał. Stałam i patrzyłam się w Niego i Ashmira.
- Haloo ! Ziemia do Tiary ! - pomachał mi przed nosem Harry.
Mimowolnie się uśmiechnęłam - jasne, możemy iść. - odpowiedziałam.
- Ty masz dołeczki, czy mi się wydaje ? - zapytał Harry przyglądając mi się uważnie. Błagam nie patrz na mnie tymi zielonymi oczami bo Cię zaraz pożre taki jesteś słodki !
- Tak mam, zresztą tak samo jak Ty - dodałam z uśmiechem i czym predzej musialam odejsc od tych pieknych oczu, od całego Harrego bo czuję, że tracę rozum.
- Pójdę się przebrać i możemy iśc - powiedziałam i szybkim krokiem poszłam na górę do swojego pokoju.
Po chwili byłam już gotowa, wzięłam dwa głębokie wdechy i poszłam na dół gdzie czekał juz na mnie Harry i zadowolony Ashmir. Usłyszałam dżwięk telefonu więc szybko odebralam. Dzwoniła Carmen.
- Hej - powiedziałam do słuchawki.
- Maleńka jesteś mi potrzebna teraz, natychmiast ! - wyczułam panikę w jej głosie.
- O co chodzi ? - zapytałam lekko przerażona.
- Mamy wybieg modelek, nie wiem co się stało ale większości nie ma. Szlak by ich trafił ! Taka okazja nosić ciuchy samej Wivienne Westwood a one tak poprostu sobie nie przychodzą ! - krzyczała Carmen a ja odsunelam telefon od ucha. Harry na ten widok zaczął się śmiać.
- Carmen błagam do rzeczy - upomniałam przyjaciółkę.
- Będziesz moją modelką, bądź za 20 minut - powiedziała a mnie zatkało.
- Halo jesteś tam, Tiara błagam nie wystawiaj mnie, proszę nie teraz - panikowała.
- Carmen czy słyszysz co Ty mówisz ? Ja modelką ?! - teraz w tym momencie nie wiem kto bardziej panikował ja czy Carmen.
- A kto Święty Mikołaj ? Masz świetną figurę, jesteś śliczna i jak najbardziej się nadajesz - namawiala mnie.
- Ja się nadaję ? Chyba sobie żartujesz ? Nie jestem chuda jak te wszystkie wychudzone modelki, nie potrafie chodzić tak jak one, co jeśli się wywalę - probowalam się bronić.
- Przestań ! Pomożesz mi ? Proszę Tiara - Carmen mówiła takim głosem jakby się miała zaraz popłakać.
- Ok będe za niedługo - westchnęłam.
Jak oczywiście mogłam się tego spodziewać Carmen zaczęła piszczeć i wrzeszczeć do słuchawki.
- tez Cię kocham, pa - nie sluchałam już jej tylko się rozłączyłam. - Nici ze spaceru, muszę ratować tyłek Carmen - powiedziałam zrezygnowana.
- Nie ma sprawy, bede mial okazje wpasc do Ciebie drugi raz - zasmial sie loczek ale widzac moja mine od razu przestal.
- Co jest ? - zapytal z troską.
- Carmen wymyslila sobie ze mam byc modelka u Wivienne Westwood ! Jeju ją chyba do końca pogieło.. - mówiłam przerażona.
- To jest Twoja życiowa szansa, Tiara ! Dziewczyno ruszaj dupę ! Ubieraj się i wychodzimy - powiedzial Harry zdecydowanym głosem i od razu siegnal po telefon zamowic taxowke.
Po pięciu minutach taxówka juz była pod moim domem i wsiadłam do niej razem z Harrym.
- Masz być modelką u samej Wivienne Westwood a masz minę jakbyś szła na ścięcie - zaśmiał się Harry - kto wie może to Twoja życiowa szansa - popatrzył na mnie.
- Szansa do czego ? - zapytałam.
- Szansa na lepsze życie - odpowiedzial - nie marzysz o sławie ? o karierze ? - zapytał.
- Niczego w życiu mi nie brakuje - odpowiedziałam - mam cudownych przyjaciół, tatę który dba o mnie jak najlepiej potrafi, poza tym nie zastanawiałam się nigdy nad tym czy chcę być sławna. Ale wydaje mi się, że chyba raczej nie - mówiłam.
- Chyba raczej nie.. - zaśmiał się Harry - bardzo precyzyjna odpowiedź - loczek zaczął się ze mną droczyć.
- Oj czepiasz się, każdy chyba marzy o tym żeby być sławnym - powiedziałam.
- No jasne że tak - odpowiedział z nieznanym mi dotąd smutkiem w jego oczach.
- Daje Ci to szczęście ? - zapytałam - wiesz.. sława, pieniądze, setki fanek kóre tylko marzą o tym, żebyś chociażby na nie spojrzał - mówiłam.
- W pewnym sensie oczywiście tak. Cudowne uczucie, kiedy setka dziewczyn piszczy na Twój widok - rozmarzył się Harry.
-Lowelas - stwierdzilam na co loczek zmierzyl mnie wzrokiem.
- Cudowne jest to, że ktoś lubi to co robimy, że mamy poparcie, czujemy się potrzebni i ważni - mówił dalej - ale wyobraź sobie że to na Ciebie leci tylu facetów, a ty nie możesz się w tym czasem odnaleźć, kochają Cię setki osób a czujesz się samotny - mówił to i patrzył na mnie. Jego wzrok przeszywał mnie na wylot.
- Dlatego wolałabym pozostać zwykłą szarą dziewczyną - powiedziałam.
- Ale ty jesteś niezwykła - powiedział to takim tonem głosu, że nie mogłam wydusić z siebie żadnego rozsądnego słowa, zdania cokolwiek !
Poprostu mnie zatkało.

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

A jednak udało mi się dodać rozdział szybciej - 7 godzin jazdy pociagiem jednak mobilizuje ;D
Dziękuje za komentarze ;***


wtorek, 13 listopada 2012

Rozdział 14

Chodziliśmy po centrum dobre 3 godziny. Każdy trzymał w reku jakies torby po szalenczej manii zakupowej. Kazdy byl zadowolony ze swoich nowych nabytkow, ja rowniez bylam bardzo zadowolona, mialam w koncu pieciu ekspertow, ktorzy przy kazdej wybieranej rzeczy wyrazali opinie czy im sie podoba czy nie. Oczywiscie wszystko musialam przymierzac, bo Zayn uparl sie ze jezeli nie przymierze to nie ma mowy o jakichkolwiek zakupach. No jak trzeba to trzeba.. Wracajac do Zayna.. Ekhem... 
Ten to dopiero mial ciuchow ! Na najdluzszych zakupach razem z Carmen nie mialysmy tyle toreb co ten slodki lowelas.
Gdy tylko go zobaczylam parsknelam smiechem. Niall widzac moja mine rowniez nie mogl sie powstrzymać.
- Co jest ? Z czego się śmiejecie ? - zapytal zdezorientowany Liam.
- Chyba dopadła nas głupawka - powiedzialam tlumiac w sobie smiech.
- Tak tak dokladnie - dodal szybko Niall - to pewnie z głodu - usmiechnal sie szeroko.
- Głupawka z głodu ? - zapytal Louis - jak jesteś głodny to zazwyczaj jestes wciekly - dodał zamyślony.
- Dobra, nie ważne idziemy zjeść - powiedzial jak zwykle z głową na karku Liam. Szczerze mówiąc imponowało mi troche zachowanie Liama, zawsze wiedział co gdzie i jak, każdy zawsze go słuchał, zawsze miał rację, jest najrozsądniejszy i chyba nigdy nie gada głupot. No przynajmniej tak mi sie wydaje.
- Tiara wybierze gdzie dziś zjemy - odezwał się Harry.
Wybrałam Pizze Hut. Tak wiem, moglabym wybrac cos bardziej eksluzywnego ale naprawde mialam taka ogromna ochote na pizze !
Chlopaki nie protestowali i wszyscy zmeczeni poszlismy w kierunki Pizzy Hut.
Po 15 minutach dostaliśmy swoje zamówienie i zaczelismy obzerac sie pizzą. Wszyscy jedlismy az nam sie uszy trzesly.
- Jej ale sie obżarłam ! - powiedzialam i połozylam swoje rece na brzuchu.
- Obżarłaś ? Przeciez Ty ledwo co zjadlas  - zasmial sie Niall.
- Bo to jest kobieta - dodal Louis - a kobiety dbają o linię Niall - skrzywil sie.
- Inaczej by tak nie wygladala - powiedzial Harry ktory popatrzyl sie nie mnie i pieknie usmiechnal. Poczulam ze sie rumienie wiec schylilam glowe w dol.
- Kobiety są dziwne - westchnął zasmucony Niall.
- Tak wiem, mnie też czasem przerażają - wzdrygnal się Zayn.
- Heloooł ! Ja tu jestem - popatrzylam na Zayna i zmierzylam go wzrokiem na co chłopaki wybuchneli śmiechem.
- To może teraz ja ponarzekam na facetów ? - zapytałam.
- Nie ma mowy - powiedzial Louis.
- Mamy przewagę - uśmiechnał sie znowu Harry.
- Jeszcze wam pokaże - powiedziałam pod nosem.
Z torebki uslyszalam dzwiek telefonu. Zobaczylam kto sie dobija. No tak ! Przecież dziś umówiłam się z Carmen.
- Zupelnie zapomnialam ! Musze wracac do domu - powiedzialam do chlopakow.
- Jakies wazne spotkanie ? - zapytal Louis na co doskonały Liam przekrecil oczami - Louis, ogarnij sie.. - powiedzial.
- Liam nie ma problemu - zasmialam sie - jak chcecie mozecie wpasc do mnie. Carmen z pewnocia sie ucieszy - zasmialam sie wyobrazajac sobie mine Carmen kiedy zobaczy chlopakow.
- Kto to Carmen ? - zapytal Louis.
- Moja przyjaciolka, bardzo chciala was poznac - odpowiedzialam zgodnie z prawda.
- Ladna ? - zapytal Zayn z blyskiem w oku.
- Jak ładna to ja sobie ją zaklepuje ! - krzyknął Louis.
- Zaklepać to ty sobie możesz w miejsce w tramwaju - skrzywil sie Zayn.
Spojrzeliśmy wszyscy na Zayna, który najwodoczniej byl dumny z tego co powiedzial.
- Zayn robaczku wszyscy wiemy, że jestem od Ciebie przystojniejszy i z penoscia ta cała Carmen poleci na mnie - wyszczerzyl sie Louis.
- Louu ! Wiesz co ?! Jak ty tak możesz mówic w mojej obecnosci ? - dodal Harry po czym Lou go przytulil. Wygladalo to dosc... dziwnie. Gdybym nie wiedziala ze oni tak maja i poprostu sobie zartuja pomyslalabym ze to para gejów.
- W takim razie Tiara jest moja - wyszczerzyl sie Niall i zarzucil mi ręke na ramie. Szlismy tak do postoju taxówek.

Weszlismy do domu. Ashmir zaczal szczekac i rzucil sie na Zayna.
- Od razu widac kto z naszej szóstki jest nieszczery - powiedzial Louis wystawiajac język do Zayna. Ale mi miło ! Louis szasem naprawdę mówi do rzeczy. Czulam, że przez cały czas wpatruje się we mnie Harry wiec delikatnie usmiechnelam sie do Niego zeby wiedzial, ze to co powiedzial Lou jak najbardziej mi sie podoba.
- Ashmir ! Zostaw biednego Zayna ! Chodz - zawolalam swojego pupila.
- Jestes glodny tak ? - poglaskalam go - biedactwo moje kochane, tak zaraz Pani do jeść głodnemu pieskowi - piescilam sie z nim i poszlam wrzucic karme do miski. Spojrzalam na chlopakow, ktorzy zachowywali sie dosc dziwnie. Zayn, Lou i Niall tarzali się po podłodze, chyba sie śmiali chociaz nie wiem do konca czy mozna by to nazwac smiechem. A Harry i Liam patrzyli sie na mnie ze zdziwiona mina.
- Co jest ? - zapytalam siadajac na kanapie.
- Ty tak zawsze ? - zapytal Harry.
- Nie rozumiem ? - zdziwilam sie.
- Ałaaaa ! - krzyknął Louis. Ten to wrzeszczy jak baba - Niall niedorozwoju uwazaj ! - krzyczal coraz glosniej. Zrobil sie taki gwar w domu, ze nie slyszalam wlasnych mysli. Obok mnie usiadl Harry.
- Zawsze tak smiesznie gadasz do swojego psa ? - zapytal mnie.
- Aaa to oto wam chodzi - usmiechnelam sie i popatrzylam na tych trzech swirow.
- Tak, przewaznie tak. Czasem jak nie mam sie do kogo odezwac to chociaz sobie z psem pogadam - powiedzialam.
- Ale pozatym wszystko z Toba w porzadku ? - zapytal loczek.
- Ha ha ha bardzo smieszne - powiedzialam z ironią i rzucilam w Niego poduszką.
- Oooż Ty ! Przecież żartowałem ! - zaczal sie bronic i odal mi rzut poduszką.
- Oo bitwa na poduszki ! - krzyknal uradowany Louis i wstal z podlogi kiedy nagle zadzwonil dzwonek.
- Carmen !! - krzyknelam a razem ze mną Louis i Zayn. Wszyscy wybuchnelismy smiechem.
- Ja ide otoworzyc ! - krzyknal Zayn. - Zayn ! Oszukujesz ! Ja mialem otworzyc ! - zbulwersowal sie Louis.
- To zagrajcie w marynarzyka - podpowiedzialam im.
Louis przewrocil oczami ale nie mial innego wyjscia.
- Ma - Ry - Na- Rzyk - powiedzieli razem i okazalo sie ze wygral Louis.
- Glupi ma zawsze szczescie - powiedzial oburzony Zayn.
- Dobra Lou otworz jej drzwi bo korzenie wypusci. - powiedzial do Louisa a ten poszedl jak na skrzydłach.
- Teraz cicho - polozylam palec na usta i tylko czekalam kiedy Carmen zacznie piszczec.
Przez chwilę panowała cisza.
- Lou ma niezła bajerę - Harry poruszył zabawnie brwiami na co sie zasmialam. Po chwili w pokoju pojawili sie Lou i Carmen, ktora wygladala przekomicznie. Miala rozdziawioną buzię, najwidoczniej chciala cos powiedziec ale zapomniala jezyka w gębue.
- Czesc Carmen - powiedzialam do przyjaciolki tlumiac smiech.
- O Boże - pisknela cichutko Carmen.
- Nazwala mnie Bogiem, Louis slyszales ?? - odezwal sie Zayn.
- Nie ! Nie wierze ! - krzyknela Carmen.
- O jak milo ze wrocilas - zasmialam sie.
- Aaaa !! Jenaaaa ! Teraz wygladacie jeszcze lepiej ! Jena Tiara jestem taka szcesciara ! - moja przyjaciolka czasami mnie powalala.
Harry schowal sie za moimi plecami probujac sie nie smiac, Liam patrzyl na Carmen zażenowany a Liam, Zayn i Louis zachwycali sie podekscytowaniem Carmen.
- Musze ochłonąć, zaraz wróce i zaczniemy wszystko od nowa. Tiara moglas mi powiedziec kto u Cieie jest to bym sie przyszykowala a tak to jak ja wygladam ? Fajna z Ciebei przyjaciolka - trajkotala jak najęta.
- Dobra idz, ale wroc zaraz - zasmialam sie.
Carmen wyszla a my wszyscy wybuchnelismy smiechem.
- I oto moja przyjaciolka - powiedzialam i wstalam czekajac kiedy wroci.
Wrocila. Była rozanielona.
- Chłopaki. Przedstawiam wam swoją przyjaciółkę Carmen. - powiedzialam. Chlopaki usmiechneli sie i pomachali. Byli slodcy, nie dziwie sie ze Carmen az tak zareagowała. Zaczełam przedstawiac każdego po kolei.
Po chwili Harry wpadl na pomysł aby ogladac film. Wszystkim sie spodobalo i wybralismy film akcji.
Usiadlam obok Nialla i Harrego. Liam siedzial sam na fotelu a Zayn i Louis adorowali Carmen.
Carmen w ogole nie mogla sie skupic, ciagle gadala i zadawala pytania.
- Jej ! Nie moge uwierzyc ze siedze tu z wami ! - mowila.
- Tak Carmen ja tez sie ciesze - odpowiedzialam wpatrzona w film.
- A dacie mi swoj autograf ? - zapytala cichutko.
- Carmen ! - krzyknelam a razem ze mna Harry i Liam.
- Dobra, dobra juz nic nie mowie - powiedziala i nie odezwala sie juz do konca filmu.



♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥


Nie mialam przez ostatnie dni wgl weny, az w koncu cos tu nastukałam.
Liczę na komentarze :):)


wtorek, 6 listopada 2012

Rozdział 13

Postanowiliśmy, że dojedziemy do centrum metrem. Myślałam, że takie gwiazdy jak oni już nie wejdą do metra ale jednak na szczęście się myliłam. Louis sam wpadł na ten pomysł co mnie bardzo zdziwiło bo właśnie Louisa postrzegałam jako największego 'gwiazdora'.
Ludzie mijając nas patrzyli się na chłopaków jak na przybyszów z innej planety więc chłopcy postanowili założyć kaptury aby choć trochę ustrzec się przed tłumem i mieć trochę prywatności.
Na metro nie musielismy długo czekać. Po około 5 minutach czekania wsiedliśmy. Poszliśmy tam gdzie było najmniej ludzi.
- Mam ochotę zrobić coś szalonego - powiedział Zayn patrząc na naszą reakcję. Na odpowiedź Louisa oczywiście nie musieliśmy długo czekać - od razu się zgodził.
Reszta natomiast patrzyła po sobie i nie wiedziała co robić. Znając pomysły Zayna i jeszcze głupsze Louisa jest czego się obawiać.
- No co tak patrzycie ! Jesteśmy młodzi trzeba się bawić - wykrzyknął Lou zwracając na siebie uwagę ludzi w metrze. 
- Kurde nie wiem.. Nie mam żadnych pomysłów - powiedział zamyslony Zayn. 
- Ja mam - usmiechnelam sie i zwrocilam sie do Louisa - rozbierz się i zacznij biegać po całym metrze - powiedziałam na co chłopaki zaczeli się śmiać.
- Oo no proszę ! Mogłaś mówić wcześniej to bym Ci zrobił prywatny striptiz - powiedział zadziornie.
- Poprostu masz cykora - odpowiedziałam tym samym tonem głosu.
- Ooou stary ! Wpadłeś ! - odezwał się Niall a potem chłopaki zaczeli namawiać Louisa żeby jednak się rozebrał. Louis cały czas patrzył na mnie jakby co najmniej chciał mnie posiekać na kawałki, widząc tą minę zaczęłam się śmiać z biednego Lou.
- Dobra.. Rozbiorę się. Pod jednym warunkiem - powiedział Louis z uśmiechem na ustach. Pewnie wpadnie na jakiś głupi pomysł ze mną w roli głównej.
- No jakim ? - zapytał Liam.
- Tiara rozbierze się razem ze mną - powiedział Louis i podniósł zabawnie swoje brwi. 
- Hahahah chyba na głowe upadłes - czym predzej go wysmialam.
- No proszę.. Tiara ma cykora ? - zapytał Louis.
- Louis daj spokój nie będziesz dziewczyny rozbierał - powiedział Liam.
- Wymysl cos innego - dodal Harry.
- Okej wchodzę w to - powiedziałam bez namysłu w myślach karcąc samą siebie ' Tiara idiotko w co ty sie pakujesz' pomyslalam ale jak najszybciej odgonilam te mysli.
- Ja rozbieram sie z koszulki, a ty z koszulki i spodni.. Wiesz, damom nie wypada latać na samych gaciach.. - powiedzialam i zdjelam swoja bluzke bedac tym samym w samym staniku. Czulam na sobie wzrok wszystkich chlopakow, ktorzy najwidoczniej nie wiedzieli co powiedziec.
- Teraz ty - zasmialam sie zwracajac na siebie uwage innych pasazerow ktorzy przygladali sie na nas z ciekawoscia i oburzeniem.
Niallowi niewiele trzeba zeby zaczal sie tarzac po podlodze ze smiechu, Liam zakryl glowe ze wstydu i odszedł kilka kroków dalej. Zayn wyjął swój telefon i zaczął nas nagrywać a Harry zaczal klaskac i gwizdać.
- Berek - popechnelam Louisa na Liama i pobieglm przed siebie w głąb metra. Ludzie patrzyli sie na mnei jak na wariatkę ale próbowalam sie tym nie przejmowac. Dlugo nie musialam czekac na reakcje Louisa ten od razu zaczal mnie gonic. A za nami biegl Zayn nagrywajac wszystko. Smiechu bylo co niemiara !
- Wstyd ! - ktos krzyknal.
- Rozwydrzone gowniarze ! - zasapala jakas stara babcina.
Nie mialam juz sil dalej biegnac i wnet poczulam jak ktos mnie lapie i obejmuje w pasie.
- Czesc ekshibicjonistko - wyszczerzyl sie Louis co wywolalo u mnei jeszcze wiekszy napad smiechu.
- Teraz Ty gonisz ! - krzyknal Louis i pobiegl.
- Ale zaraz wysiadamy ! Lou ! - ten jednak pobiegl w dlugą.
- No cóż trzeba go gonic - powiedzial Zayn po czym pobieglismy za Louisem.
- Louis wysiadamy - wydzieralam sie na cale gardlo. Nigdy nie zapomne miny osob w metrze. To bylo cos w stylu What The Fuck ??!! 
W koncu Louis sie zatrzymal a my z trudem go dogonilismy.
- Louis waraiacie wysiadamy - powiedzialam po czym zlapala mnie taka zadyszka ze nie moglam juz nic z siebie wydusic.
- Jaki odpal - zaczal sie smiac Louis.
- Mam wszystko nagrane zaraz wrzuce na Twittera - wyszczerzyl sie Zayn.
- Nie ! - wykrzyknelismy razem z Louisem.
- Blagam Zayn nie rob tego. Niech Cie nigdy nic nie podkusi zeby to wrzucic do sieci. - zrobilam slodkie oczka.
- Okeej dobra, na razie dam wam taryfę ulgową - wyszczerzyl sie Zayn - poza tym.. Fajny stanik - dodal i znow wyszczerzyl rzadek swoich bialych zabkow.
- Dobra chodzcie w strone chlopakow, Harry ma moją bluzkę - powiedzialam i poszlismy w strone reszty. 
- Ale mi tak odpowiada, mozemy tak do konca dnia - powiedzial Louis smiejac sie.
- Uwierz, ze mi juz wystarczy - dodalam i ujrzalam Harrego. Szedl w nasza strone. Mial szeroki usmiech na twarzy, smial sie calym soba byl taki slodki i uroczy.. 'Tiara ogarnij sie' skarcilam sie w myslach. 
- Dobrze, ze was znalezlismy - usmiechnelam sie do Harolda - oddasz mi bluzke ? - spytalam.
- Jaką bluzkę ? - zdziwil sie Harry a ja zbladłam.
- Dałam Ci bluzkę. Moją bluzke.. - powiedzialam do Harrego  i spojrzalam na chlopakow. Louis juz sie ubieral.
- Tez bym sie chciala juz ubrac - powiedzialam po czym wszyscy wybuchneli smiechem.
- Zebys widziala swoją mine - zasmial sie Harry po czym oddal mi moja bluzke. Od razu ja zalozylam. 
- Nigdy wiecej zadnych zakladow z Louisem - powiedzialam cicho do Harrego ktory szedl obok.
- Slyszalem! - powiedzial Louis i od razu pojawil sie obok mnie.
- Co jest malenka ! - szturchnal mnie Louis na co zmierzylam go swoim morderczym wzrokiem.
- Chyba nie bylo tak zle ? - wyszczerzyl sie jakby wogole nie widzial tego jak na niego patrze. Zazwyczaj dziala to na wszystkich.
Przypominajac sobie o wszystkich nie moglam opanowac smiechu. W dobrych humorach doszlismy do Westfield London. Zaynowi oczy sie zaswiecily jak malemu dziecku, ktory widzi swoja ulubiona zabawke.
- On tak zawsze ? - dziwiac sie zapytal Harrego.
- Zayn to nasz zakupocholik - zaśmiał sie Harry - z zakupami u Niego to gorzej jak z babą - dodal Niall na co Zayn wskoczyl na niego i zaczal czochrac mu wlosy.
- Jak dzieci.. - zasmialam sie i poszlismy szalec w centrum hadlowym.


******************************************

Jest 13 rozdział - nie uległam stereotypowi i nie jest to pechowy
rozdział :D Zmieniłam zmianę wyglądu bloga mam nadzieję, że wam się
podoba.
                                               Liczę na wasze komentarze       

sobota, 3 listopada 2012

Rozdział 12

Muszę coś napisać ;D
Na wstępie chcę podziękować
Dosiapp za tak wierne 
komentowanie każdego nastepnego
rozdziału. I mam do was ogromną prośbe !
Jeżeli już tu jesteście i czytacie
mojego bloga to bardzo proszę o komentarze.
Bo nie wiem czy jest was więcej,
i czy mam dalej pisać.. :) No i to by było na tyle ;)


************************************


Wzielam swojego laptopa na kolana i rozwalilam sie na kanapie. Włączyłam jeszcze MTV chcać zagłuszyć myśli o Davidzie. Tak jak powiedział mój przyjaciel od razu włączyłam swoją pocztę i kliknęłam na wysłany przez Niego link. Link do YouTube no pieknie ciekawe co tym razem moj przyjaciel znalazl. Na poczatku uslyszalam gwar i szum jednak zaraz po tym oczom ukazala mi sie postac Carmen. "o Fuck' pomyslalam i patrzylam z niecierpliwoscia co bedzie dalej. 'To przeciez nasz wczorajszy pub !' w koncu domyslilam sie o co chodzi i czemu Johnatan pytał co robiłam wczoraj wieczorem. Za chwilę ujrzałam siebie jak stoje na środku pubu i czekam na wylosowanie swojej piosenki. " Ciekawe kto mial taki tupet, zeby to wszystko nagrywac' wkurzylam sie i uslyszalam jak mowie:
'Niestety jej nie zaśpiewam'. 
Żyby tylko chlopaki nie znalezli tego filmiku.. I za chwile uslyszalam swoj glos. Hmm.. Powiem szczerze ze wychodzilo mi dosc niezle. Ba ! Nawet mi sie podobalo ! Szczesliwa ze nie skompromitowalam sie przed calym swiatem napisalam smsa do swojej przyjaciolki, zeby koniecznie do mnie przyszla. Ta od razu odpisala, ze jak tylko skonczy pracę to do mnie wpadnie.  
Po sprawdzeniu poczty i twittera siedzialam na kanapie i gapilam sie w telewizor. Ashmir lezal kolo mnie ze smutnymi oczami i patrzyl gdzies w dal.
- Widzisz piesku, czasem niestety tak jest ze cos nie idzie po naszej mysli. - powiedzialam do swojego psa na co ten pomerdal ogonem. tak jakby rozumial co do niego powiedzialam. Niesamowite.. Zaptrzylam sie tam gdzie moj pies..
Przypomniala mi sie moja mama. Byla taka piekna ! Zawdzieczam jej najpiekniejsze chwile w swoim zyciu ! Niestety los nie byl dla nie laskawy tak samo jak i dla nas. Kiedy mama zginela wypadku moj tata totalnie sie zalamal. Stracil kogos kto byl dla niego czescia jego swiata, bez kogo nie wyobrazal sobie dalszego zycia . Ale bylam jeszcze ja.. Mala dziewczynka, ktora do konca nie wiedziala co tak naprawde sie dzieje. Dlaczego mama nagle zniknela, dlaczego tata sie nie usmiecha i dlaczego jest smutny.. Ja rowniez cierpialam. Nie mialam juz do kogo mowic mamo, nie moglam poczuc jej delikatnych cieplych dloni, nie moglam posluchac jej glosu, ktory zawsze mnie uspokajal.. 
Z moich rozmyslan wyrwalo mnie szczekanie Ashmira.
- Ashmir uspokoj sie - powiedzialam do psa i poszlam wyjrzec przez okna co sie dzieje.
- I po co sczekasz jak nikogo nie ma ? - moj pies mnie czasami rozwalał..
Zrobilam sie glodna wiec postanowilam usmazyc nalesniki. Wizja tego ze mam sie delektowac nimi z Nutellą nie mogla przejsc obojetnie. Wyjelam z szafki miseczke wbilam 2 jajka nalalam troche mleka, wsypalam mąke i dodalam troche cukru wanilinowego. Wszystko zmiksowalam i Voila ! Gotowe ! 
Ashmir znowu zaczal szczekac wiec poszlam znowu zobaczyc czy ktos jest czy to dalsze urojenia mojego psa. Otworzylam drzwi i ujrzalam.. Harrego !
- Ha.. Ha.. Haryy ? Co tu Tu robisz ? - zaczelam sie jakac. Kogo jak kogo ale ich w ogole sie nie spodziewalam. Przeciez mieli wrocic dopiero za 3 dni.
- Koncert w Birmingham zostal odwolany i od razu po Manchesterze wrocilismy do Londynu - chlopak odwrocil sie a za nim ujrzalam jak reszta chlopakow wchodzi na posesję. Przez chwile panowala cisza. Chlopaki zaczeli sie glupkowato usmiechac a ja stalam w drzwiach i patrzylam na kazdego z nich pokolei. Co teraz ? Jak mam sie zachowac ? Puscic im to płazem czy urzadzic im awanture ? Mysl Tiara mysl ! 
- Przyszlismy Cie przeprosic - powiedzial Zayn ze skruchą. Ja nadal milczałam.
- Głupio wyszło - dodał Louis.
- Moglismy Ci od razu powiedziec.. - Harry popatrzyl na mnie oczami pelnymi smutku i wtedy zobaczylam ze naprawde jest im glupio i przykro ze tak sie zachowali.
- Mamy dla Ciebie kwiaty - wyszczerzyl sie Louis i wyjal zza plecow sliczny bukiet rozowych roz.
Mimowolnie sie rozesmialam.
- Dziękuje jest sliczny. I nie patrzcie juz na mnie z taka miną ! - rozkazalam na co Louis podbiegl do mnie i mnie podniosl wbiegajac ze man do domu. 
- Louuuu wariacie ! Puszczaj mnie ! - zasmialam sie na co o dziwo poslusznie odstawil mnie na podlogę.
- Wcale nie powiedzialam, że wam wybaczam - spojrzalam na niego z grozna mina na co wszyscy zrobili zdziwione miny.
- No co to naprawdę nie było miłe.. Dowiedziec sie o was prawdy w taki sposób.. - powiedzialam i spuscilam glowę. Reakcji chlopakow nie zapomne do konca zycia. Poprostu podeszli do mnie i mnie przytulili. Bylam im za to bardzo wdzieczna. Nie moglam opanowac swoich zszarganych emocji i momentalnie zachialo mi sie plakac wiec szybko skierowalam sie w strone toalety, tak zeby nikt nie zauwazyl moich lez..
Wzielam pare glebokich oddechow, popatrzylam na siebie w lustrze i szeroko sie usmiechnelam. Wiedzialam ze zyskalam cudownych przyjaciol.. Ja naprawde mam chyba cos z glowa ! Raz placze, zaraz potem sie smieje.. Z glowa w gorze wyszlam z toalety, chlopaki rozsiedli sie juz na kanapie.
Poczulam zapach spalenizny..
- O Fuck !! - krzyknelam i pobieglam do kuchni. Zupelnie zapomnialam o moich nalesnikach.
- Ej malenka cos smierdzi ! - krzyknal Zayn. Kolo mnie pojawil sie Nialler.
- Oo jedzenie - powiedzial Niall zabawnie poruszajac brwiami.
- Chyba spalone jedzenie - zasmialam sie i wzielam sie za skrobanie spalonego nalesnika.
Usmazylam kazdemu po jednym nalesniku bo niestety nie mialam wiecej ciasta. 
- Tylko podsycilas moj glod - westchnal smutno Nialler.
- W takim razie w ramach wdziecznosci zapraszamy Cie na obiad. Porzadny obiad - powiedzial Liam.
Bardzo chetnie sie zgodzilam i poszlam sie przebrac. Po kilku minutach wszyscy bylismy gotowi do wyjscia.

******************************************************

Kilak słow o Niallu ;*
Uwielbiam jego przezabawny śmiech ;D 
Jego poczucie humoru - smianie się ze wszystkiego
i każdego głupoty Louisa ;D
A jego akcent jest przeprzeprzecudowny !







♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥



czwartek, 1 listopada 2012

Rozdział 11

Po jednym drinku, zrobił się następny.. I kolejny.. Tak się rozgadałyśmy na temat chłopaków, że już nawet nie mogłyśmy wyliczyć ile już wypiłyśmy. Miałyśmy świetne humory, oczywiscie smialysmy sie ze wszystkiego. Po chwili w barze zrobil sie szum i gwar po czym na środek wyszedł facet na oko miał 22 lata i zapowiedzial karaoke. Oczy nam sie zaswiecily, a że miałyśmy już w sobie dosyć alkoholu żeby mieć na tyle odwagi wyszłyśmy na środek jako pierwsze uczestniczki. Wszyscy zaczeli nam bic brawo i w bojowym nastawieniu szykowalysmy sie do wylosowania piosenki. Carmen miala spiewac jako pierwsza. Wylosowala piosenke Taylor Swift - Mine. Piosenka byla super do zaspiewania, Carmen sie wyglupiala i wrzeszczala do mikrofonu ale czasem nawet jej niezle wychodzilo.
Nadeszła kolej na mnie. Ale mialam stresa przy wylosowaniu mojego repertuaru !
- Uwaga !! - krzyczal prowadzacy - One Direction - One Thing ! - wszyscy zaczeli bic brawa a mnie zatkalo. Przeciez ja nie znam tej piosenki !
Gdy wreszcie moglam cos z siebie wydusic powiedzialam ze niestety jej nie zaspiewam. Prowadzacy gdy sie tylko o tym dowiedzial puscil kawalek piosenki i teraz tez mnie zatkalo. To jest ich piosenka ?! Zaśmiałam się i bylam juz bardzo pewna siebie bo bardzo dobrze znam ten kawałek.
Spiewalam piosenke moich chlopaków i znowu przed oczami mialam ich obraz. To jak sie wyglupialismy, spedzalismy ze soba czas.. Musialam sie skupic na spiewaniu wiec odparlam te mysli i bawilam sie przy spiewanej piosence. Gdy skonczylam wszyscy zaczeli bic brawa i gwizdac. To byl szal nie ma co !
Postanowilysmy z Carmen zwijac sie juz do domu. Mialysmy juz obie niezle wciete wiec naprawde to byl dla nas ostateczny czas do wyjscia i nie skomprowitowania sie.
- No piosenki to oni maja niezle ! - skwitowala Carmen.
- A ja nawet nie wiedzialam ze to ich piosenka ! - zaczelysmy z Carmen smiac sie w nieboglosy rozbawiajac przy tym mijajacych nas ludzi.
- So get out, get out, get out of my head
And fall into my arms instead !! - Carmen zaczela spiewac i to powalilo mnie juz doszczetnie !
Koniec koncow na szczescie obie doszlysmy jakos do domu i w dobrych humorach poszlysmy spac.

Kiedy wstalam nastepnego Carmen juz nie bylo. Zeszlam na dol i powital mnie tylko moj pies. Postanowilam dzisiaj znow pojsc do Davida i z nim pogadac. Szybcko ogarnelam w domu i poszlam sie szykowac. 'Pierwsze koty za ploty' pomyslalam i wzielam gleboki oddech. Zapielam goldena na smycz i poszlam z glowa w gorze majac nadzieje ze dzis go zastane.
Myslalam nad wczorajszym zwariowanym wieczorze a buzia sama mi sie zaczela usmiechac. Szlam przez park, Ashmir byl bardzo zadowolony szedl u mojego boku. Minelam parke ktora obsciskiwala sie na samym srodku parku. Pff.. ze tez nie maja gdzie sobie uczuc okazywac. Ale zaraz zaraz..
Przystanelam na chwile bo cos mnie olsnilo. Czy ten chlopak to nie.. Odwrocilam sie zeby sie upewnic i oczom nie wierzylam. To byl David ! Obsciskiwal sie z jakas panna !
Zrobilam wielkie oczy a to co widzialam powoli sobie przyswajalam jakby swiat na chwile przystanal a sekundy zamienialy sie w godziny. Stalam i patrzylam na nich a moje cialo nie moglo wykonac zadnego ruchu, z moich ust nie moglam wypowiedziec zadnego slowa. Kiedy juz odzyskalam w pelni kontrole nad swoim cialem odwrocilam sie i chcialam jak najszybciej stamtad pojsc.
- Tiara ?? - zatrzymal mnie glos. Glos Davida.
- Tiara ! Czekaj ! - na moje nieszczescie David podbiegl do mnie ale w ogole nie zwracalam uwagi na jego slowa i szlam dalej.
- Wysluchaj mnie prosze Cie. Zatrzymaj sie - powiedzial po czym zlapal mnie za reke.
- Co chcesz ? Wszystko widzialam i to mi wystarczy - powiedzialam nadzwyczaj spokojnie.
- Nie uwazasz ze Ty mi tez jestes winna wyjasniena ? - zapytal jak gdyby nigdy nic.
- Z jakiego powodu ? - zdziwilam sie.
- Z powodu Twojego zdjecia w gazecie - powiedzial wkurzonym glosem.
- Mam Cie przepraszac za to ze jestem w gazecie ? - ironizowalam.
- Nie przepraszac ale wytlumaczyc o co chodzi. Calujesz tam jakiegos kolesia. - mowil.
- Harry to moj znajomy a calus w policzek to tylko gest przyjacielki. Wlasnie szlam do Ciebie zeby Ci to wytlumaczyc ale jak widze nie warto. Nie mam juz Ci nic do powiedzenia - powiedzialam - I mysle ze nasza znajomosc juz sie skonczyla - powiedzialam na odchodne i odeszlam. David nie powiedzial nic..

 Z torebki dobiegl dzwiek telefonu. Siegnelam wiec po niego i na moje szczescie zadzwonil Johnatan.
- Ty to zawsze wiesz w ktorym momencie zadzwonisz - ucieszylam sie - chyba wezme z toba ślub.
- Niee za co Ty mnie chcesz tak karac ? - przyjaciel droczyl sie ze mna.
- Ha ha ha. Doprawdy zabawne.. - odpowiedzialam z udawanym oburzeniem.
- Dobra maluszku, opowiadaj co u Ciebie. Jak Twoi nowi slawni przyjaciele ? - zapytal.
- Wyczywam nutke zazdrosci - powiedzialam. - ale skoro chcesz wiedziec co u mnie to.. wlasnie widzialam sie z Davidem.
- Wiec jednak jestescie razem ? - zapytal Johnatan.
- Nie.. Nie jestesmy razem. - powiedzialam z kwasna mina. - Szlam do niego zeby wyjasnic cala ta sytuacje z gazeta, kiedy zauwazylam jak sie mizia w parku z jakas panna.. - powiedzialam zirytowana. Nie bylo mi przykro, nie chcialo mi sie plakac.. Bylam jedynie wsciekla ze David ktoremu w sumie dosc zaufalam i o ktorym juz nawet dosc powanie myslalam zrobil mnie w konia.
- No to sie porobilo.. Ale nie przejmuj sie.
- Nie przejmuje sie ! - powiedzialam - jestem jedynie zirytowana !
- Nie powiedzialas mi jeszcze co slychac u Twoich nowych znajomych. - dopytywal sie Johnatan.
- Nie wiem. Nie mam z nimi kontaktu - powiedzialam smutno po czym opowiedzialam mu cala ta akcje z ich klamstwami. Johnatanowi sie w ogole nie spodobali i nazwal ich kretynami. Ja jednak chcialam juz ich jak najszybciej zobaczyc.
- A i mam jeszcze jedo pytanie. Co robilas wczoraj wieczorem ? - zapytal podejrzliwie moj przyjaciel.
- Hmm.. Wczoraj wieczorem ? Bylam z Carmen na miescie. Poszlysmy do pubu, pogadalysmy i tyle.. a czemu pytasz ? - zdziwilam sie jego pytaniem.
- Tak tylko pytam. Cos Ci wyslalem na poczte. A teraz musze juz konczyc. Pa !
- Ej ! - nie zdazylam nic powiedziec bo uslyszalam dzwiek konczacej sie rozmowy.
'Ciekawe co on mi tam wyslal' zaciekawiona poszlam wiec do domu sprawdzic pocztę.



******************************************
Przepraszam, że tak dlugo mnie nie bylo
ale mialam brak weny ;] Dzis w koncu 
coś tu wkleciłam i mam nadzieję że wam 
się spodoba ;]
Dziękuje za wszystkie komentarze, które
są dla mnei niezwykle ważne :]
Miłego dnia ;*




środa, 17 października 2012

Rozdział 10

Z rana wyszłam w końcu z Ashmirem na spacer. Biedna psinka, ostatnio nie miałam w ogóle dla niego czasu. Odkad sie obudzilam myslalam tylko o spotkaniu z Davidem. W sumie zdjecie bylo jednoznaczne, ale mam nadzieje ze David zrozumie to całe zamieszanie. W końcu to ja tu jestem ofiarą..
Zaniosłam Ashmira do domu i poszlam jak na scięcie, z sercem bijącym jak młot. Byłam już pod jego domem i miałam ochotę pobiec z powrotem do domu. Jednak wzięłam głęboki oddech i zadzwoniłam do drzwi. Myślałam że tam padne na zawał !
Po chwili drzwi otworzyła kobieta, z kruczo czarnymi włosami i oczami takimi jak David. 'Pewnie jego mama' pomyślałam.
- Dzień dobry.. ja przyszłam do Davida.. jest w domu ? - zapytałam nieśmiało.
- Dzień dobry. Niestety nie ma go, godzinę temu gdzieś wyszedł. Coś mu przekazać ? - kobieta uśmiechneła sie miło.
- Proszę mu tylko przekazać, że byłam u Niego. Że Tiara u Niego była - odwzajemniłam jej uśmiech.
- Przekaże na pewno - odpowiedziala. 
Pożegnałam się i odetchnęłam z ulgą. Hmm.. I co teraz ?

Po drodzę weszłam do kawiarni, zamówiłam sobie sernik i caffe latte. Patrzyłam przez okno, na jadące auta, na przechodniów który co drugi się gdzieś śpieszył.. Po chwili kelnerka przyniosła mi moje zamówienie. Po chwili konsumowania złapałam się na tym, że myślę o Harrym Tak o Harrym !
Myślałam o każdym jego słowie, pamiętałam każdy jego gest. To jak tańczyliśmy, jak się wygłupialiśmy, jak oglądaliśmy filmy. Pamiętam doskonale jego uśmiech, jego oczy, jego głos. Zauważyłam przez te parę dni, że  Harry jest w sumie dość skryty. Nie jest taki jak np. Lou, który pepla to co mu ślina na język przyniesie. Oczywiście Harry też ma poczucie humoru jest zabawny jak mało kto. I właśnie to u Niego tak mnie pociąga. Moje myślenie przerwała mi złość. Złość na to, że mnie perfidnie okłamali. Napisałam więc do Carmen smsa, żebyśmy spotkały się dziś wieczorem na mieście.

**************************




Po wyszykowaniu się na spotkanie z przyjaciółką, spakowałam do torby najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam informując o tym ojczulka. Miałyśmy się spotkać w pobliżu London Eye w przytulnym pubie o nazwie Waterloo. Miałam ochotę napić się drinka i spokojnie pogadać. Zamówiłam taxówkę a po 30 minutach byłam już w centrum miasta.
Weszłam do pubu zamówiłam dwa drinki i usiadłam do stolika. Jak zwykle musiałam czekać na swoją spóźnialską przyjaciółkę. W końcu jednak pojawiła się, z wielkim bananem na twarzy.
- Cześć - powiedziała i pocałowała mnie w policzek.
- W końcu jesteś, siadaj zamówiłam już dla nas drinki - powiedziałam.
- A teraz mów co to za okazja ! - wyszczerzyła się Carmen.
- Nie rozumiem - spojrzałam na Carmen oczekując odpowiedzi.
- No jak nie rozumiesz ! - zaśmiała się - zapraszasz mnie tu na drinka, odpicowana jak jakaś.. - Carmen zacieła sie - Dobra nie wazne jak kto. Ale wygladasz swietnie ! - trajkotała jak zwykle.
- Okey okey skończ juz ! - zasmialam sie - Trajkoczesz jak Louis - przypominajac sobie o tym jak Lou ciagle gada znowu sie zasmialam.
- Jak Louis ? Ten Louis z One Direction ? - Carmen zaswiecily sie oczy.
- Tak ten Lou z One Direction - zamyslilam sie - Kurcze.. Tesknie juz za nimi.. Nie moge uwierzyc, że mnie okłamali..
- Przeprosili Cię ? - zapytała Carmen.
- Dzwonili do mnie.. Ale nie byłam dla nich dość miła.. - szczerze mówiąc było mi teraz głupio.
- Ty to jestes jednak glupia ! - skwitowala mnie przyjaciolka. - Ile ja bym dala za spotkanie z nimi !
- I co mam sie rzucać na kolana przed nimi ? Mam zapomnieć o tym tylko dlatego, że są sławni ? Gdy ich poznałam myślałam, że są zwyczajnymi facetami. Do głowy mi nie przyszło, żeby pomyśleć że są tak sławni. Sławni na cały świat ! - denerwowalam sie.
- Ale przeprosili Cie - powiedziala stanowczo Carmen - i nie badz dla nich taka surowa. Ja muszę ich poznac ! - zasmiala sie Carmen.
Pokiwalam glową i wzięłam łyka mojego ulubionego drinka Tequila Sunrise.
- Opowiedz mi jacy oni są. Każdy po kolei ! - Carmen była podniecona nimi jak stuknieta nastolatka. Ale na jej prosbe zaczelam mowic o kazdym z chlopakow po kolei. Mowilam co robilismy przez te pare dni, jak kazdy sie zachowywal, jakie mialam wrazenia co do chlopakow i uswiadomilam sobie, że poznałam ich jacy naprawdę są, przecież nie mogli udawać. I byłam z tego powodu bardzo dumna !


_________________________________

Jest kolejny rozdział ;)
Mam nadzieję, że wam się spodoba w następnym rozdziale
obiecuję wam, że pojawią się chłopaki ;)

sobota, 13 października 2012

Rozdział 9

Siedziałam w domu i grzebałam w internecie informacje o kłamczuchach z One Direction. Okazało się, że wygrali X Factor, że są naprawdę baaardzo sławni i mają mnóstwo fanek. Uświadomiłam sobie, że jestem daleko za murzynami skoro nie wiedziałam kim są chłopacy. I ja niby jestem córką managera muzycznego ? Pff..
Tak leciały mi godziny, na grzebaniu w necie, na rozmyślaniach i ogólnym zamulaniu w domu. Postanowiłam zadzwonic do Johnatana, musialam sie komus wygadac i najlepsza osoba teraz byl wlasnie On. Siegnęłam po telefon i w tym momencie dzwonil nieznany numer wiec odebralam.
- Halo ? - zaczęłam rozmowe. Jednak w sluchawce slyszalam tylko jakies szepty.
- Halo ?! - zirytowałam się.
- Halo ? - zapytał niepewnie jakiś chłopak - Tiara ? 
- Kto mówi ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Eee.. To ja Harry, z chłopakami - powiedział niepewnie.
- Wydaje mi się, że nie mamy o czym rozmawiać - powiedziałam zdenerwowana.
- Chcieliśmy Cię przeprosić.. Że Cię okłamywaliśmy - mówił Harry a we mnie kołowało się milion myśli. Miałam mieszane uczucia, nie wiedziałam jakie maja zamiary, może znowu chca sie ze mnie ponabijac ?
- Fajny ubaw mieliscie, kiedy robiliscie ze mnie idiotke ? Fajnie bylo bawic sie czymis kosztem ?! - mowilam coraz bardziej podniesionym glosem - Szkoda ze w taki sposob dowiaduje sie o was prawdy ! Nie chce was znac ! Dajcie mi spokoj !! - krzyknelam i rozlaczylam sie. Niech ich szlak trafi !
Usłyszałam, jak ktoś wchodzi do domu. To pewnie tata. Zeszłam więc na dol, pelna emocji.
- Czemu mi nie powiedziales ?! - zapytalam wkurzona.
Tata stal oslupialy i udawal ze nie wie o co chodzi.
- Czego Ci nie powiedzialem ? - zapytal.
- Prawdy ! Prawdy o tych.. z One Direction - jakos trudno mi bylo wymowic nazwe ich zespolu.
- A co ty nie wiedzialas ? - zapytal tata zdezorientowany. - Przeciez wiesz, ze moja praca umozliwia mi spotykanie slawnych ludzi. Bylem pewien ze wiesz kim oni są. - mówił tata.
- Nie.. Nie wiedzialam.. - powiedzialam i opadlam bezsilnie na kanape.
Tata usiadl kolo mnie i przytulil mnie. W tym momencie bylo mi to bardzo potrzebne.
- Czemu mnie oklamywali ? Nie mogli powiedziec kim sa ? Przeciez - chcialam sie wyzalic, wygadac ale sie rozplakalam a prze moje gardlo nie moglo przejsc zadne slowo.
- Fakt, glupio postapili i nie ma dla nich zadnego wytlumaczenia. Moze tesknili za normalnym zyciem, bo odkad wystapili w X Factorze ich zycie diametralnie sie zmienilo. Zorientowali sie, ze nie wiesz kim sa i to wykorzystali. 
- Chcieli sie poczuc jak kiedys, kosztem mnie.. - dodalam wkurzona. - Coz.. Pojde juz na gore. - powiedzialam i poszlam do swojego pokoju.
Zadzwonilam jeszcze do Johnatana tak jak mialam to zrobic jeszcze przed tym jak zadzwonil do mnie Harry i ta jego zgraja. Wyzalilam sie, wyplakalam, wykrzyczalam a moj przyjaciel spokojnie i z cudowna cierpliwoscia mnie wysluchal. Na koniec powiedzialam mu ze jest najcudowniejszym facetem na Ziemi. No bo tak bylo ! On przynajmniej mnie nigdy nie oklamal..
Ehh..


Nastepnego dnia obudzilam sie i uslyszalam jak ktos wchodzi do mojego pokoju. To byla Carmen, ktora od progu juz zaczela wrzeszczec. Uwielbiam jej 'spokojny' ton glosu..
- Co tu robisz ? - zapytalam podnoszac sie z pozycji lezacej na siedzaca.
- Fajne przywitanie nie ma co - przyjaciolka usiadla na moim lozku.
- Chodzi mi o to czemu nie jestes w pracy - przewrocilam oczami.
- Bo mam wolne - Carmen wyszczerzyla sie - Zawodowcy sie cenia. Musze odpoczac, pojsc do SPA, jakis manicure, pediciure, masaz, maseczka.. - wyliczala z usmiechem na ustach. - A tak w ogole to wstawaj z tego wyra ! Idziemy na miasto. Dzis juz nie ma Cie w gazetach - zasmiala sie.
- Na cale szczescie - wymarotalam.
- Mow o co chodzi - powiedziala.
Wzielam gleboki oddech i zaczelam tlumaczyc Carmen wszystko od poczatku, jak ich poznalam jak przyszli do naszego domu. Opowiadalam Carmen jacy sa, chociaz wskazalam na fakt ze moze ich charaktery przedemna tez byly udawane.
- Na pewno nie ! Zazdroszcze Ci - powiedziala Carmen.
- Nie ma czego. Teraz zastanawia mnie cos innego.
- He ? - patrzyla przyjaciolka pytajaco.
- David.. Na pewno widział ta gazetę. Nie odzywa sie do mnie.. - powiedzialam.
- Tego swiatu jest pol kwiatu - powiedziala przyjaciolka na co wybuchnelam smiechem.
- Na odwrot - zasmialam sie.
- Co na odwrot ? - Carmen patrzyla sie na mnie jak na wariatke.
- Nie wazne. To co idziemy na miasto ? - zapytalam i poszlam wziac szybki prysznic i po pol godziny bylam juz gotowa.
Mialysmy pochodzic po sklepach, zobaczyc nowe kolekcje i przekasic cos na miescie. Ogolnie mowiac babksie wyjscie do centrum. Carmen oczywiscie ociagala sie jak to bylo najbardziej mozliwe, patrzac kilkanascie razy na ta sama rzecz, komentujac mankamenty i chwalac rozne nowe kroje. Ja okiem amatora moglam powiedziec tylko czy mi sie podoba czy nie.. Nie znalam sie na szyciu, na krojach i innych dziwnych rzeczach w ktorych Carmen byla znakomita znawczynią. Po kilku godzinnej zakupomanii usiadlysmy w malej przytulnej kawiarence i zlozylismy zamowienie na kawe i ciastko. W sumie niepokolei bo najpierw wypadałoby zjesc cos porzadnego juz mi nawet burczało w brzuchu. Ale co tam.. Juz nie mialysmy sil isc dalej wiec dobre i to.
- Zapoznasz mnie z nimi ? - zapytala nagle moja przyjaciolka blagalnym tonem.
- Z kim ? - zdziwilam sie.
- No jak z kim ! Z One Direction ! - wykrzyknela Carmen na co niektorzy ludzie dziwnie sie na nas popatrzyli. Spiorunowalam ją wzrokiem.
- Wykluczone. Nie chcę ich znać - powiedziałam ostro.
- No ale nie bądź taka.. - Carmen dalej drążyła temat co mnie strasznie wkurzało.
- Powiedziałam nie. I nie zaczynaj więcej ich tematu dobra ? - wkurzylam sie i dobrze ze w tym momencie kelnerka przyniosla kawe bo inaczej to bym chyba stamtad wyszla. Do konca dnia Carmen nie wspomniala nic o chłopakach. Za to ja postanowilam, że jutro rano pojadę do Davida i wszystko mu wytlumaczę.



wtorek, 9 października 2012

Rozdział 8

Otworzyłam oczy i pierwsze co to znowu poczulam pragnienie. Pieknie nie ma co, wakacje zapowiadaja sie dosc.. pijacko. Zeszlam wiec na dol po drodze mijajac trzech spiacach chlopakow ktorzy wygladali naprawde dosc komicznie. Ale pomimo tego byli naprawde slodcy. 
Postanowilam ze zrobie sniadanie wiec zebralam sie za robienie jajecznicy. Najwodczniej bylam za glosno bo uslyszalam jak chlopaki cos szepca.
- Hej wyspani ? - powitalam chlopakow cieplym usmiechem.
- Szczerze ? - skrzywil sie Louis - To nie.. 
- A gdzie Niall i Harry ? - zapytal Liam.
- U góry - powiedzialam i poszlam konczyc jajecznice.
- Aaale paaaachnie ! - Niall tak krzyknął, że aż się wzdrygłam.
- Jena - zasmiałam sie - przestraszyles mnie.
Nalozylam kazdemu sniadania na talerz i zaczelismy jesc, w miedzyczasie pojawil sie zaspany Harry. 
- Jak sie razem spalo ? - wyszczerzyl sie Louis.
- Bylo swietnie - powiedzial Harry i puscil mi oczko na co sie zaczerwienilam wiec szybko poszlam po sok.
- Tak Louis zaluj Cie to ominelo - powiedzialam juz nieco bardziej pewna siebie.
Nikt nic nie mowil, kazdy jadl jajecznice az im sie uszy trzesly.
- To co zostaniesz moja zona ? - zapytal Niall.
- I moja tez mozesz - wyszczerzyl sie Louis. Nie moglam czasem powstrzymac smiechu kiedy widzialam miny Louisa.
Po skonczonym sniadaniu Liam zaczal popedzac chlopakow.
- Nie zdazymy na samolot - wkurzal sie.
- Oo gdzie wyjezdzacie ? - zapytalam.
- Najpierw Manchester potem Birmingham - powiedzial Niall.
- Mam nadzieje ze o mnie nie zapomnicie - unioslam brwi spogladajac na kazdego pokolei.
- W zyciu ! - wszyscy wykrzykneli.
- Juz jestes nasza - powiedzial Zayn.
- Juz Ci nie damy spokoju - dopowiedzial Louis. Zaczelam sie zegnac i przytulac z kazdym po kolei. Czulam  ze naprawde mnie polubili i to z wzajemnoscia. Na koncu pozegnalam sie z Harrym.
- Będe odliczal dni - szepnal mi do ucha a mi zrobilo sie goraco. Nie wiem czemu ale jego glos, jego zapach jego spojrzenie pobudzalo we mnie wszystkie zmysly ! Otrzasnelam sie i ostatni raz pozegnalam sie z chlopakami. Zamknelam drzwi i poczulam pustke.. Ledwo co wyszli a mi juz ich brakuje..
Postanowilam wziac prysznic a potem wyskoczyc na miasto po zakupy.

Napisalam smsa do Carmen i umowilam sie z nia po jej pracy. Wsiadlam wiec do auta i pojechalam do miasta. Potrzebowalam kilka rzeczy zaczynajac od kosmetykow konczac na zapelnieniu lodówki. Tata mi powierzyl robienie zakupow chociaz za dobrze na tym nie wychodzi. Kiedy wpadam do sklepu poprostu biore wszystko a moj koszyk w zastraszajacym tempie sie zapelnia. Poszlam na staoisku z ksiazkami chcac kupic sobie jakis ciekawy kryminal. Najblizszy tydzien zapowiada sie nieciekawie. Chlopaki wyjechali, Johnatan tez, Carmen pracuje.. Pozostaje mi czytanie ksiazek i wychodzenie na spacery z Ashmirem. Po dlugim namysle w koncu zdecydowalam sie na kryminal Harlana Cobena. Zadowolona ze swojego zakupu poszlam jeszcze w strone gazet chcac kupic cos dla Carmen. Jakas gazetka o modzie czy cos Carmen zawsze cos takiego sobie kupowala. Przechodzilam obok roznego gatunku gazet kiedy nagle moje oczy skupily sie na jednej. Podeszlam wiec blizej wzielam gazete do reki i ujrzalam.. siebie !!
Zamarłam ! Nie wiedzialam o co chodzi to jakis zart czy co ??! Zaczelam sie rozgladac, znowu popatrzylam na gazete. Zdjecie bylo robione przy bramie chlopakow kiedy zegnalam sie z Harrym i daje mu calusa w policzek.. ale przeciez.. W glowie tloczylo mi sie milion mysli !
Napis ' Nowa miłość Harrego' przypomniala mi o Davidzie. Boże.. Okłamali mnie ! Chcialo mi sie ryczec, jak oni mogli mnie tak oklamac ?? I jak ja moglam sie nie domyslec ?!
Z torebki uslyszalam dzwiek dzwonka telefonu. Dzwonil Carmen.
- Boże Tiara !! Widzialas sie w gazecie ??! - zaczela sie wydzierac a mi az ciarki przeszly - Ty znasz One Direction ??! - zapytala.
- Nie znam i nie chce znac. Aha i dzis sie nie spotkamy. Pa - wkurzona rozlaczylam rozmowe.
Nagle dostalam smsa.
'Nie ma mnie jeden dzien a ty juz na pierwszych stronach gazet ! Johny.'
Załamałam sie.. Szybkim krokiem podeszlam do kasy, zaplacilam, spakowalam zakupy do auta i ruszylam w strone domu.
Wszystko zaczelo mi sie ukladac w glowie. To dlaczego nie chieli zeby Carmen przyszla, przeciez wszystko by zepsula. Calą tą szopke ze nie sa slawni ! Robili ze mnie idiotke ! A ja im tak zaufalam ! Kurwa kurwa kurwa !! A David ?? Co on sobie o mnie pomysli ??!
Zła na wszystko zaczelam plakac...





Krótki rozdział ale musialam w koncu cos dodad ;)